niedziela, 8 czerwca 2014

Rozdział XVII

  Otworzyłam niepewnie powieki i ziewnęłam szeroko. Nadal miałam w głowie wspomnienie tej Istoty. Próbuję sobie przypomnieć jej wygląd, głos, lecz przywołuję tylko ciemny obraz. Lecz głowie nadal dźwięczą mi słowa twoja siostra żyje... Przymykam znów powieki i chowam twarz w dłoniach. Teraz nie rozumiem już nic kompletnie. Jestem zagubiona.
  Zagubiona we własnym świecie...
Idiotyczne. Od wigilii, odkąd zobaczyłam a może po prostu uroiłam sobie w wyobraźni ducha siostry, czy też może jej materialną postać prześladują mnie te dziwne zawroty głowy, utrata przytomności a teraz sen w którym dowiaduję się, że jakoby moja nieżyjąca od trzech lat siostra jednak nadal stąpa po tym świecie.
  A może po prostu wyolbrzymiam to wszystko? Może wszystko jest dobrze, w jak najlepszym porządku, tylko ja sama sobie coś wmówiłam?
  Lub zaczynam przechodzić na ciemną stronę szaleństwa.
Zabawne.
  - Victorio, wreszcie się obudziłaś! - słyszę czyiś radosny głos i odwracam się w stronę jego źródła. Blondynka o rumianej twarzy i wielkich, ślicznych oczach odcieniu szmaragdu. Patrzę na nią lekko zdezorientowana i marszczę czoło starając sobie przypomnieć z skąd ją znam. Wydaje się bardzo znajoma, lecz nie mogę przywołać żadnego wspomnienia z nią związanego. Coś mnie skutecznie blokuje.
  - Czy my... Czy my się znamy? - wykrztuszam te słowa z wielką trudnością i z  pewnym rodzajem zaskoczenia obserwuję jak oczy dziewczyny stają się coraz większe a po jej policzku zaczyna wędrować pojedyncza łza kończąc swą podróż na materiale czarnej, obcisłej bluzeczki z czerwonym napisem "I ♥ ANIME".
  - Ja... Ja przepraszam cię, jeżeli powiedziałam coś nie tak! - śpieszę z przeprosinami, lecz przerywa mi rzewny płacz blondynki. Wyciągam dłoń w jej kierunku, lecz ona patrzy nieprzytomnie na wprost a z jej oczów nadal lecą łzy.
  - WIEDZIAŁAM, ŻE MNIE NIE POZNASZ ! - chlipnęła celując we mnie oskarżycielsko palcem.
  Uniosłam brwi w zaskoczeniu, gdy nagle doznałam olśnienia.
  Piętnastoletnia Okonogi Yuuki. Poznałam ją całkiem przypadkowo na grupie Otaku, lecz straciłam z nią kontakt jakieś cztery miesiące temu. Spojrzałam na nią zdziwiona i roześmiałam się serdecznie.
 - Co się śmiejesz? - wychlipała, urażona na moją osobę.
 - Okonogi, co ty tutaj robisz? - uśmiechnęłam się do niej pojednawczo, chcąc rozładować napiętą atmosferę.
 - Byłam u kolegi, bo ten idiota złamał sobie nogę i leży jeszcze w tym szpitalu i zobaczyłam jakiegoś chłopaka, co cię niósł i był tak zdenerwowany i krzyczał, że to wina twojego przepracowywania się że zemdlałaś i w ogóle, no i cię rozpoznałam i podbiegłam do was i doktor cię wziął, przebadali cię, powiedzieli, że to zwykłe osłabienie no i teraz leżysz tu, a ten chłopak pobiegł szybko niedawno, mówiąc że idzie coś szybko załatwić. - wyrzuciła jednym tchem.
 Zadziwiła mnie. Wyrzucała z siebie słowa z szybkością wystrzeliwanych pocisków z karabinu.
 Uśmiechnęłam się do niej ze zrozumieniem i pokiwałam lekko głową, że rozumiem, gdy nagle moim ciałem przejął dreszcz. Zadygotałam i opatuliłam się mocniej cienką, szpitalną kołdrą. Spojrzałam na Okonogi, lecz ona zdawała się nie odczuwać tego chłodu. Rozejrzałam się po pokoju, gdy nagle moją uwagę przykuły ciemne chmury, zatrzymujące się na poziomie okna. Zmarszczyłam brwi.
 Co tu się działo?!
- Okonogi... - szepnęłam trochę przerażona - czy możesz podejść na chwilę do okna i zobaczyć co się za nim dzieje?
 - Nie - uderzył we mnie spokojny ton dziewczyny.
 - Dlaczego? - wychrypiałam, przeczuwając coś najgorszego.
Zaśmiała się aksamitnym głosem i przeczesała ruchem ręki włosy.
 - Bo zaraz Cię zabiję, siostrzyczko.
- Okonogi, co ty mówisz? - zaśmiałam się nerwowo.
Dziewczyna prychnęła i zaśmiała się, po czym zwróciła się do mnie swoim aksamitnym głosem:
 - Odbieram ci życie - jeden cichy szept. Zaledwie trzy słowa. Wyrok na moje życie.
 - Weź się ogarnij... - tylko tyle zdążyłam powiedzieć, zanim dziewczyna obróciła się trzy razy w miejscu. I nagle stała przede mną ONA. Moja siostra.
 Jęknęłam przerażona.
 - GIŃ!