czwartek, 18 lipca 2013

ROZDZIAŁ IV



 Obudził mnie czyjś całus w czoło. Byłam tak zaspana, że nawet nie otworzyłam oczu, a co dopiero pomyślałam o protestowaniu. Zresztą, było mi tak dobrze, kiedy ten ktoś położył się obok mnie i ogrzał ciepłem swego ciała. 


- Mhmm...- mruknęłam, ziewając.

- Śpij. Jest szósta rano.- szepnąl mi do ucha Kasitel. 

Wrzasnęłam.

Zerwałam się, spychając kastielowe ręce z mojego ciała. Co on tutaj robił? Czemu on leży koło mnie? W jednej chwili przypomniałam sobie jego wczorajsze słowa.Co on mówił? A, tak. Żadnych zbliżeń między nami, a tu coś takiego odstawia? Poczułam się upokorzona jak nigdy dotąd.

.chłopak, para, uroczy, nogi, dziewczyna


- Co ty wyprawiasz człowieku?- krzyknęłam wściekła.

Chłopak rzucił mi rozbawione spojrzenie. Był w samej pidżamie dół.

- Nie pamiętasz?- zdziwił się.- Przecież spaliśmy ze sobą. Sama tego chciałaś i nie miej teraz do mnie pretensji.

Zachłystnęłam się przerażona, mimo, że tam gdzieś w najgłębszych zakamarkach serce poczułam niewypowiedziane szczęście. 

- Jak to?- wyszeptałam i zaczęłam chodzić nerwowo po pokoju. Ja... Ja nic nie pamiętam, przecież ja nic nie piłam. Usnęłam chyba wtedy gdy przyniosłam walizkę z kuchni. 

Usiadłam na parapecie i spojrzałam bezradnym wzrokiem na świat zza okna. Ulicą pełną dziur przemknęło jakieś czarne auto. Świtało już.  Lampy powoli zaczynały gasnąć po kolei. Pyk. Zgasła latarnia. Pyk. Zgasła kolejna. Pyk. Zgasła latarnia pod blokiem. Pyk. Zaczynały gasnąć kolejne. Pyk. Nie świeciła już żadna.

- Kastiel...- rzekłam słabo.

- Tak?- zapytał.

- Udajmy, że nic się nie stało...

Chłopak prychnął.

- Ja chcesz. Ja o niczym nie zapomnę.- usłyszałam jak podłoga trzeszczy i po chwili byłam w objęciach chłopaka.

- Co ty robisz?- pisnęłam.

- Pragnę cię.- wyszeptał ledwie słyszalnie.

Odwróciłam się i spojrzałam w tą jasną twarz chłopaka.

- A ty?- zapytał.

Spuściłam wzrok.

- Ja nie jestem pewna...
Chłopak pokręcił głową i po chwili tonęłam w najsłodszym, a zarazem brutalnym pocałunku,jakim kiedykolwiek Kastiel mnie obdarzył. Nigdy później nie czułam takich emocji całując się z innym chłopakiem. 

W pewnej chwili przerwał ten pocałunek i zaczął całować mnie delikatnie po szyi.Chłopak co raz bardziej napierał na mnie, lecz, ja, idiotka, która miała do niego słabość nie chciałam tego zakończyć. Kiedy udało mi się uwolnić jedną rękę, zaczęłam gładzić go delikatnie po plecach. On w tym czasie podniósł mnie do góry, zakładając moje nogi na jego biodra. Drugą ręką zaczęłam bawić się jego farbowanymi kosmykami.. W tej pozycji trwaliśmy przez dłuższą chwilę.
- I jak?- zapytał w przerwie między pocałunkiem
- Mhmm...- odmruknęłam przyjemnie. Rozkoszowałam się tą bliskością.
Gdy chłopak zaczął powoli ściągać ze mnie moją szara bluzkę, zaczęło do mnie docierać co my robimy. Gniewnie odtrąciłam chłopaka.
- Nie możemy.
- Ależ możemy.- mruknął słodko chłopak, napierając na mnie.
- Co ty wczoraj mówiłeś? Że żadnych zbliżeń między nami. Więc trzymam się twoich reguł, a teraz proszę cię, wyjdź.- szepnęłam, czując jak coś w mojej głowie mówi stanowczo "Ale idiotka jesteś. Dajesz się przelecieć pierwszemu lepszemu.", lecz serce wysyłało mi sygnał" Kochasz tego dupka. Teraz go odtrącając możesz stracić go." Lecz pomimo głosu serca, który teraz buntował się, postanowiłam wybrać logikę. Jeszcze nikomu ona nie zaszkodziła... Chybaaa...
Wyszedł więc, trzaskając gniewnie drzwiami.
A ja rzuciłam w owe drzwi poduszką. Czułam się f-a-t-a-l-n-i-e... 
Pieprzona logika. Straciłaś właśnie u mnie pracę.
Usunęłam na parapecie, mając głowę opartą na kolanach. 
Czemu życie jest tak skomplikowane?




Obudziłam się kilka minut po dziewiątej, leżąc na podłodze. Plecy mnie bolały jak cholera. Pewnie spadłam. 
Auuu...!
Krzywiąc się doczołgałam się do drzwi i chwytając się za mosiężną klamkę, wstałam.
Jak makiem zasiał. Pewnie wyszedł. I dobrze. Nie będę musiała czuć się niezręcznie. Ahh...Sobota. Weszłam do niewielkiej kuchni i już miałam otworzyć lodówkę, gdy dopadło mnie zawahanie. Otwierać i myszkować? Czy kupić sobie coś za własne pieniądze. 

Mozesz sb wziasc cos z lodowki. 
wroce w ndz. 
w pudelku po ciastkach zostawilem ci 30 zl.
jesli to cie trapi, to nie spalismy ze sb.
                              Kass

Zauważyłam pogryzmoloną karteczkę na stole. To miło z jego strony. Cóż, zachowałam się jak ostatnia świnia. Zaraz, zaraz co ja mówię? Mam wyrzuty sumienia, bo nie chciałam się przespać z jakimś chłopakiem? Żałosna jesteś Natalko. Eh...
Sens życia jest nieznany... Czyżbym zaczęła stawiać pierwsze kroki w poezji? Cóż, z beznadziejnymi tekstami tak. 
Po namyśle wyciągnęłam z lodówki jogurt truskawkowy, który zagryzłam chlebem. Na moje oko, z sprzed trzech dni, lecz nie narzekałam. Przywykłam do jeszcze starszego chleba. W domu moja mama zajęta była swoimi kochankami, których przyjmowała pod nieobecność taty. On chyba także nie był jej dłużny. Patologia... Z moich oczu popłynęło kilka łez, które skapnęły na drewniany stół. Nawet nie zainteresowali się gdzie ja jestem po wyjściu ze szpitala. Dobra, zachowałam się chamsko w stosunku do nich, lecz to nie usprawiedliwia ich! W końcu jestem ich córką. A gdybym umarła? Nawet by nie płakali pewnie. Odkąd umarła Corny, ja i mój brat jesteśmy powietrzem. 

I dobrze!
Dobrze...
Dobrze...
Dobrze...
Rozbeczałam się w ścierkę, nawet nie zwracając uwagi, że jest ona upaćkana Nutellą. 


Po kilku minutach przeszło mi. Z czerwoną twarzą weszłam do salonu i zaczęłam szukać pilota. Nawet nie minął dzień, a ja już czułam się tu jak u siebie. Znalazłam go(pilot) pod kanapą razem z czerwonymi stringami. Boże... Czy znajdę więcej takich rzeczy w mieszkanie numer 12 na osiedlu Camp? Chyba tak. W jednej chwili przeszła mi ochota na sobotnie, porankowe oglądanie telewizji. Wyobraziłam sobie tysiące nagich, ponętnych panienek, a pośród nich Kastiel. Ohydne. Ciekawe czy ma jakieś dziecko...? Kuźwa, na pewno nie. Przecież zabezpieczał się pewnie. A właściwie, co mnie to do cholery interesuje? Nie jestem z nim, mieszkam tylko u niego i...jestem w nim zakochana jak cholera. No właśnie...
Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Będąc pewna, że to jakiś seksowny i wysportowany przyjaciel Kastiela, doprowadziłam się szybko do porządku, wołając "Chwilka."
Nooo, teraz lepiej. Wyszczotkowany włosy układały fale na mojej głowie, szara bluzka odsłaniające jedno ramię było trochę pomięta, ale trudno. Czarne jeansy też w porządku. 
Przeczucie mnie nie zawiodło. W drzwiach stał David, anioł zesłany w kruczoczarnych włosach. Aaah... Teraz, w szarej koszulce i szortach wyglądał nawet lepiej niż sam Kastiel, za którym szalała cała żeńska część szkoły. Zastanawiające, dlaczego taki anioł nie miał dziewczyny. Widziałam przecież nieraz maślane oczy kierowane w jego stronę. Kiedyś, dawno temu, ja sama należałam do klubu maślanookich. 
- Tak?- zapytałam, prezentując białe uzębienie.
Chłopak nie był zdziwiony moim widokiem. No tak, pewnie wziął mnie za kolejną pannicę Kastiela. Upokarzające. 
- Jest Kastiel?
Pokręciłam głową.
- Wróci w niedziele.
Już miałam zamykać drzwi, gdy ten przytrzymał je swoim nowym adidasem.
- Natalia?
- Hę?
- Jesteś...No ten...
- Panienką do łóżka, ani dziewczyną nie jestem.- rzekłam ze śmiechem, widząc zażenowanie na twarzy chłopaka. 
Jego kąciki ust od razu podniosły się w góre, słysząc moje słowa.
- To dobrze. Aaaa... Wyskoczyłabyś dziś gdzieś ze mną?
- To ma być randka?- zaśmiałam się, ja potwór, powodując coraz większe zażenowanie na twarzy Davida. Oj Natalio, ty potworze. Straszysz chłopaka który zaprasza cię na randkę, skarciłam się w myślach.
- T-tak...
- No cóż, to niestety, lecz nie dam rady. W moim starym mieszkaniu są moje rzeczy i...
- To żaden problem!- prawie krzyknął.- Mogę pożyczyć od taty półciężarówkę i...
- Naprawdę?- zawołałam.
Chłopak przytaknął. Gdybym to ja była narratorką, to powiedziałbym pewnie, że w oczach Natalii rozbłysły dwie, radosne gwiazdki. Ha, ha.
- To jak? Idziemy?- zapytałam, wkładając na bose stopy czerwone trampki z ćwiekami. Davidzie, chwała ci ty mój Aniele. 
- Tak.- odparł chłopak, patrząc na mnie lekko rozkojarzonym wzrokiem. Uśmiechnęłam się do niego i wyszliśmy.


- Uff...Gdzie położyć tę wieżę?- zasapał chłopak, a na jego czole pojawiły się pierwsze kropelki potu.

- Na tej białej komodzie.- odkrzyknęłam, taszcząc wielkie kartonowe pudło z płytami. Położyłam je "jak krowa gówno", jak powiedziałaby by moja babcia, koło sofy i rzuciłam się na nią zmęczona. Uśmiechnęłam się krzywo i powachlowałam się ręką. Jezus, na polu chyba ze sto stopni. Dobrze, że w mieszkaniu Kastiela istnieje coś takiego jak klimatyzacja.
- Ale gorąco, nie?- mruknął Anioł, siadając koło mnie.
- Mhmm...- odmruknęłam.Poczułam jego perfumy. Pachniał tak męsko, a ja zawsze miałam do nich słabość. Spojrzałam na chłopaka. Jeżeli Kastiel może obmacywać się z innymi to ja nie? I znowu. Mówię tak jakbym była z Kastielem. No jejciu, rąbnij się w tą łepetynę debko!
- David...- szepnęłam, przybliżając moją twarz do jego.
- Hmm?- spojrzał na mnie nerwowo. Lecz w jego oczach zobaczyłam jak przez chwile przebiega przez nie pożądliwość. Dobra moja.
- Dziękuję...- wymruczałam jak kotka, kładąc rękę na jego kolanie. On tylko się uśmiechnął i niezdarnie przeczesał moje włosy. Przybliżył swoją twarz do mojej i pocałował namiętnie. Nie wywołało to u mnie żadnych emocji. Ale ki. Spojrzałam na niego wymownie. Zrozumiał mój wzrokowy przekaz"Tak, chcę to robić"  i po chwili leżał na mnie. Pozbyliśmy się szybko ubrań. Część wylądowała na podłodze, reszta za kanapą. Dziki pocałunek przeszedł w pełen pożądanie seks. Wszedł we mnie nieco brutalnie, lecz nie przeszkadzało mi to. 
- Szybciej.- poprosił.
- Okrężne ruchy.- jęknęłam. 
Chłopak zaśmiał się i zaczął całować mnie delikatnie po szyi. Z moich ust wydostały się niekontrolowane jęki, które łaczyły się z westchnieniami chłopaka. W pewnej chwili zjechał językiem do mojej kobiecości i zaczął go tam wpychać. 
- N-nie!-zawołałam.
- Daj spokój. To tylko minetka. Przyjacielska.
- Tylko.- prychnęłam.
- Huragan. - zaproponował i zaczął ruszać językiem we wszystkie strony drażniąc moją pochwę. 
Nagle zerwałam się do góry.
- Z-za nisko.- warknęłam.
Chłopak tylko mruknął, uświadamiając sobie, że sprawił mi przyjemność. Zaczęłam wiercić sie podniecona na kanapie, aż jakimś cudem oboje spadliśmy z sofy.
Spojrzeliśmy na siebie zdumieni, a potem wybuchneliśmy jak na zawołanie głośnym śmiechem. 
- Zawsze coś sknocisz.- mruknął. 
- Oj tak.- roześmiałam się i przytuliłam się do chłopaka.- Zostaniesz na noc?- zapytałam, oblizując ponętnie wargi. Chłopak spojrzal na mnie i kiwnął głową. 
Ubraliśmy na siebie porozwalane po całym pokoju ciuchy. Już miałam iść do kuchni, by zrobić coś do jedzenia, gdy czarnowłosy złapał mnie za nadgarstek.
- Czemu uciekasz? Coś źle zrobiłem?
- Oj David, David.- uśmiechnęłam się.- Idę coś zrobić do jedzenia.
Chłopak pokiwał głową, i pociągnął mnie do siebie. Niestety,mam opóźniony zapłon, więc z impetem walnęłam w chłopaka, przewracając go.
- Złaź ze mnie. Jesteś ciężka.- mruknął z uśmiechem.
- A co ja mam powiedzieć?-burknęłam i wyswobodziłam się z objęć chłopaka i skierwoałam się do kuchni. Cóż, zapasy u Kastiela były skromne. Cudem wyczarowałam jakieś kanapki i colę. Zaniosłam wszystko do salonu, ponieważ miałam ochotę na jakiś film. Najlepiej horror.
- Co oglądamy?- zapytał chłopak.
- Co leci.- chwyciłam szklankę z napojem i sącząc go powoli włączyłam telewizor. Miałam szczęście. Leciał horror. 
- Boisz się?- mruknął David, przytulając mnie.
- Taaa...- prychnęłam kpiąco i zerknęłam mimochodem na zegar. Dwudziesta druga sześć. Przetrzymam chłopaka nawet przez całą niedzielę. Nawet nie wiem kiedy usnęłam w ramionach chłopaka. 


Rozdział hm... Nie powala mnie. Ale jest :D



Bez dedyka. 


PS. Nie wiem co zrobić aby znikło to białe na początku :<



Pozdrawiam, Shina <3
Shina Nana

8 komentarzy:

  1. Czekam na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Piszesz bardzo fajnie i ładne troszkę tam jest błędów ale to mniejsza z tym. Bardzo mi się podoba i pisz tak dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział świetny <333 Masz super styl :> Czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń

Krytyka mile widziana ♥