Obudził mnie potworny hałas, który jak sądziłam dobiegał z kuchni. Leżałam w samej, szarej bluzce i zielonych figach na kanapie. Rozejrzałam się nieco nieprzytomnie po salonie i poderwałam się, słysząc kolejny odgłos dobiegający zza ściany. Wypadłam z pokoju i o mały włos, nie wywracając o jakąś cholerną puszkę po coli, która leżała bezpańsko pośrodku korytarza, wpadłam do kuchni.
- Co do jasnej Anielki?- krzyknęłam i zaraz zasłoniłam usta dłonią. Nie wiedziałam czy wybuchnąć wariackim śmiechem czy też podejść do tej dwójki, kotłującej się na podłodze i ich rozdzielić. Kastiel i David bili ze sobą! Ta dwójka największych przyjaciół, wdała się po raz pierwszy w historii w bójkę! Sytuacja można rzec, ze paranormalna.
- Spokój, durnie! Ring sobie znaleźli!- krzyknęłam z niemal furią i rzuciłam się by rozdzielić tych idiotów. Szarpałam ich za koszulki, chwytałam za ręce. Lecz odtrącili mnie z łatwością, strzepnęli z siebie, jakbym była jakimś pyłkiem kurzu. Poczułam ból w lewym ramieniu.
Oparłam się o lodówkę, by chwycić oddech.
Poza swoimi sylwetkami nie widzieli niczego.
Krótki jęk.
Kastiel wymierzył Davidowi solidne uderzenie pięścią w nos. Poleciał krew. Nie, nie, nie! Tego już za wiele! Kto będzie potem to wszystko sprzątał? Baba, czyli ja, do cholery! Wtargnęłam między nich niczym huragan. Mało brakowało, a cios Davida wymierzony w rudowłosego trafiłby we mnie. Uniknęłam go zręcznym ruchem. Kastiel pierwszy oberwał w twarz. Nim zdołał pojąć w szoku, co się stało, trafiłam w Davida. I rozdzieliłam ich. Kas poleciał na lodówkę, a czarnowłosy na drewniany taboret. Chyba nigdy nie widzieli mnie tak rozgniewanej. Czułam że moje piwne oczy nabiegły krwią. Dyszałam cięzko.
- Durnie!- warknęłam, zakładając wściekle ręce na piersiach. Ból w ramieniu nadal pulsował. Po raz pierwszy mogłam się poszczycić udanym rozdzieleniem dwójki chłopaków. Uśmiechnęłam się nieco. Zapadło kłopotliwe milczenie. Słyszałam tykania zegara dochodzącego z mojego nowego pokoju.
- Kto zaczął, do jasnej ciasnej?- zapytałam po chwili, już nieco spokojniej, choć czułam jak emocje buzują się we mnie, domagając się o ich ulotnienie.
Nie odpowiedzieli. Tak, faceci nigdy nie przyznadzą się do winy. Tchórze.
- To nie tak jak ty myśli...- zaczął David, lecz ja przerwałam mu cichym warknięciem.
- KTO PIERWSZY ZACZĄŁ?!
Cisza.
- Ja.- mruknął cicho Kastiel, udając, że ogląda paznokcie. Klasnęłam w dłonie, z ironicznym uśmieszkiem.
- Brawo, panie Kastiel. A może powiesz mi dlaczego?- zaśmiałam się ironicznie.
Rudowłosy podniósł wzrok i nasze oczy przez chwile spotkały się w spojrzeniu. Jego wzrok był tak nieodgadniony. Wzdrygnęłam się nieco.
- Domyśl się, puszczalska.- rzekł po chwili i zaszył się w pokoju, trzaskając gniewnie drzwiami. Po nim zaraz wyszedł David, rzucając mi spojrzenie w stylu "Dzięki".
- Co do jasnej Anielki?- krzyknęłam i zaraz zasłoniłam usta dłonią. Nie wiedziałam czy wybuchnąć wariackim śmiechem czy też podejść do tej dwójki, kotłującej się na podłodze i ich rozdzielić. Kastiel i David bili ze sobą! Ta dwójka największych przyjaciół, wdała się po raz pierwszy w historii w bójkę! Sytuacja można rzec, ze paranormalna.
- Spokój, durnie! Ring sobie znaleźli!- krzyknęłam z niemal furią i rzuciłam się by rozdzielić tych idiotów. Szarpałam ich za koszulki, chwytałam za ręce. Lecz odtrącili mnie z łatwością, strzepnęli z siebie, jakbym była jakimś pyłkiem kurzu. Poczułam ból w lewym ramieniu.
Oparłam się o lodówkę, by chwycić oddech.
Poza swoimi sylwetkami nie widzieli niczego.
Krótki jęk.
Kastiel wymierzył Davidowi solidne uderzenie pięścią w nos. Poleciał krew. Nie, nie, nie! Tego już za wiele! Kto będzie potem to wszystko sprzątał? Baba, czyli ja, do cholery! Wtargnęłam między nich niczym huragan. Mało brakowało, a cios Davida wymierzony w rudowłosego trafiłby we mnie. Uniknęłam go zręcznym ruchem. Kastiel pierwszy oberwał w twarz. Nim zdołał pojąć w szoku, co się stało, trafiłam w Davida. I rozdzieliłam ich. Kas poleciał na lodówkę, a czarnowłosy na drewniany taboret. Chyba nigdy nie widzieli mnie tak rozgniewanej. Czułam że moje piwne oczy nabiegły krwią. Dyszałam cięzko.
- Durnie!- warknęłam, zakładając wściekle ręce na piersiach. Ból w ramieniu nadal pulsował. Po raz pierwszy mogłam się poszczycić udanym rozdzieleniem dwójki chłopaków. Uśmiechnęłam się nieco. Zapadło kłopotliwe milczenie. Słyszałam tykania zegara dochodzącego z mojego nowego pokoju.
- Kto zaczął, do jasnej ciasnej?- zapytałam po chwili, już nieco spokojniej, choć czułam jak emocje buzują się we mnie, domagając się o ich ulotnienie.
Nie odpowiedzieli. Tak, faceci nigdy nie przyznadzą się do winy. Tchórze.
- To nie tak jak ty myśli...- zaczął David, lecz ja przerwałam mu cichym warknięciem.
- KTO PIERWSZY ZACZĄŁ?!
Cisza.
- Ja.- mruknął cicho Kastiel, udając, że ogląda paznokcie. Klasnęłam w dłonie, z ironicznym uśmieszkiem.
- Brawo, panie Kastiel. A może powiesz mi dlaczego?- zaśmiałam się ironicznie.
Rudowłosy podniósł wzrok i nasze oczy przez chwile spotkały się w spojrzeniu. Jego wzrok był tak nieodgadniony. Wzdrygnęłam się nieco.
- Domyśl się, puszczalska.- rzekł po chwili i zaszył się w pokoju, trzaskając gniewnie drzwiami. Po nim zaraz wyszedł David, rzucając mi spojrzenie w stylu "Dzięki".
Zachłystnęłam się. Czy on miał pretensję za to, że przespałam się z Davidem? Ha, ha, ha. Dobre sobie. Ja mu jakoś nie wypominam tych tysięcy głupich małolat, które zaciągnął do łóżka. I jeszcze ten idiota przeciwko mnie. Sam mógł też wczoraj przerwać to. A poza tym,to jakim prawem rudy wtrąca się do mojego życia? A może jest zazdrosny? Nie, przecież sam powiedziałi, że nic do mnie nie czuje... Eh, popieprzyło się wszystko... Westchnęłam. Moje życie teraz to brazylijska telenowela.
Zmarszczylam brwi i utkwiłam wzrok w zdjęciu stojącym na blacie kuchennym. Wysoki, czarnowonowłosy chłopak w szarych kąpielówkach uśmiechał się lekko do równie wysokiej brunetki w żółto-kremowej sukience.Koło nich stał przystojny brunet. Gdzieniegdzie na jego pociągłej twarzy można było się doszukać piegów. Marszczył czoło, wyraźnie zamyślony. Przez głowę przeleciała mi myśl, że ta dziewczyna i chłopak są mi dziwnie znajomi. Pokręciłam głową. Jaki ten świat mały...
***
Dwie, może trzynastoletnie dziewczyny zatrzymały się pod rozłożystym dębem, by złapać oddech. Po ich lekko zaczerwienionych twarzach i szybkim oddechu, można było się ławo domyślić, że biegły. Szybko.
- Osz kurczęrita.- odezwała się ta niższa, brunetka o nieco wyzywającym spojrzeniu.- Bart nie da Ci spokoju, Nata gdy wyjadę na resztę wakacji. Podziękuj mi, że cię skopałam.- zaśmiała się dźwięcznie.
- Ty, piosenkarko. Nie załamuj mnie.- burknęła druga brązowowłosa, krzywiąc się nieznacznie.- Dobrze wiesz, że Bart mi si...- urwała speszona i spuściła wzrok.
Niższa dziewczyna zrobiła taką minę, jakby złapała trop. Niczym pies myśliwski. Jak go znajdzie, to będzie wytrwale szukać.
- Że co?- zachęciła do wyznania. Jej oczy zapłonęły ciekawsko a usta rozwarły nieco. Ona już wiedziała co zamierzała powiedzieć Nata. Chciała tylko to od niej usłyszeć.
- Oj nic.- machnęła lekceważąco ręką, lecz niższa, podeszła do niej i spojrzała w jej oczy przeszywającym wzrokiem. Zupełnie jakby pragnęła odczytać myśli swojej kuzynki, przelatujące jej przez głowę.
- Bart ci się podoba.- szepnęła dziewczyna uradowana z odgadnięcia tajemnicy.
Nata pokręciła głową, chcąc temu zaprzeczyć, lecz słabo jej to wyszło. Jeknela tyko błagalnie.
- Osz kurczęrita.- odezwała się ta niższa, brunetka o nieco wyzywającym spojrzeniu.- Bart nie da Ci spokoju, Nata gdy wyjadę na resztę wakacji. Podziękuj mi, że cię skopałam.- zaśmiała się dźwięcznie.
- Ty, piosenkarko. Nie załamuj mnie.- burknęła druga brązowowłosa, krzywiąc się nieznacznie.- Dobrze wiesz, że Bart mi si...- urwała speszona i spuściła wzrok.
Niższa dziewczyna zrobiła taką minę, jakby złapała trop. Niczym pies myśliwski. Jak go znajdzie, to będzie wytrwale szukać.
- Że co?- zachęciła do wyznania. Jej oczy zapłonęły ciekawsko a usta rozwarły nieco. Ona już wiedziała co zamierzała powiedzieć Nata. Chciała tylko to od niej usłyszeć.
- Oj nic.- machnęła lekceważąco ręką, lecz niższa, podeszła do niej i spojrzała w jej oczy przeszywającym wzrokiem. Zupełnie jakby pragnęła odczytać myśli swojej kuzynki, przelatujące jej przez głowę.
- Bart ci się podoba.- szepnęła dziewczyna uradowana z odgadnięcia tajemnicy.
Nata pokręciła głową, chcąc temu zaprzeczyć, lecz słabo jej to wyszło. Jeknela tyko błagalnie.
- Nie mów nikomu...- poprosiła.
- O to, to nie.
- Proszę...
Niższa zadarła wysoko głowę i spojrzała na błękitne niebo. Po chwili schyliła się i zerwała źdźbło trawy, które zaczęła energicznie żuć.
- Wypytam Barta co o tobie sądzi.- zadecydowała po chwili dłuższego milczenia. Natala zrobiła minę osoby, który była na straconej pozycji. Że też jej kuzynka ma taki charakter, że jak coś sobie umyśli, to nie odpuści. Westchnęła cichutko pod nosem i zaczęła nucić. Słońce dopiekało niemiłosiernie, lecz w cieniu starego dęba, był przyjemny chłód. Brakowało tylko teraz Barta, jego kuzyna Matta, brata bliźniaka Natalii, Lysandra oraz przyjaciółki Naty, Lili. Lecz ci ostatni przesiadywali teraz pewnie w domy dziewczyny, ćwicząc do konkursu. A może to był tylko preteks...? Przecież nie od dziś wiadomo było, że ten nieco roztrzepany białowłosy chłopak i ta marzycielska rudowłosa czują coś do siebie.
Eh, te szczeniackie miłostki.
- Nata.- rzekła w pewnej chwili Debra, przerywając ciszę.- Robię w sobotę imprezę. Przyjdziesz?
Brunetka, wyrwana z własnych myśli spojrzała zdziwionym wzrokiem na swoją kuzynkę. Impreza? W wieku trzynastu lat? Ta dawna Natalia, grzeczna i ułożona dziewczyna nie dowierzała słowom Debry.
- Impreza? A twoi rodzice Ci pozwolili?- zapytała powątpiewająco.
Brunetka parsknęła śmiechem i schowała głowe w kolanach.
- A co? Boisz się,że zajdziesz w ciążę na imprie?- zaszydziła z kuzynki.
- Nie,ale...- zmieszała się Nata.- To trochę dziwne... Jak dla mnie.
- Na jakim ty świecie żyjesz, kobieto?- pokręciła z dezprobatą Debra.- Mamy ju prawie czternaście lat. Ja za trzy miesiące, a ty już je skończyłaś. O jezu... Wyobrażam sobie już co by powiedziała Peg gdyby cię teraz słyszała.
Peg. Niby niepozorna szatynka mieszkająca piętro wyżej nad Natalią. Jednak pozory mylą. Ćpa, pije alkohol i już od dawna uprawia sexs ze swoim chłopakiem Dakotą. Jednak nie tylko z nim. Prawie na każdej imprezie ma innego chłopaka do łóżka. Na samą myśl o o niej Natalia poczuła dziwny skręt w brzuchu. Nie znosiła jej.
- Peggy to Peggy tamto. Nie ma innych osób oprócz niej?- zdenerwowała się w pewnym momencie Natala, a jej twarz przybrała wrogą i zaciętą minę.
- Ale ona jest przynajmniej normalna, debilko. Nie tak jak ty. Zakonnica poza klasztorem. Wzbraniasz się nawet przed głupim piwem. Ha, o marihuannie nawet nie wspominając. A o współżyciu to już zupełny kosmos. Chyba zamierzasz zostać dziewicą do ślubu.- zakpiła.- Wiesz jaki wstyd z tobą się pokazywać? Wszyscy moi znajomi rechoczą, jak ja jestem z tobą. A w ogóle spójrz na siebie. Wyglądasz jak chłopczyca. Wcale bym się nie dziwiła jakby Bart uważał cie za dziwaczkę. Włosy ciągle związane w kucyk. Chyba spódnicy i sukienki twoja szafa nigdy nie widziała. Ciągle łazisz z trampkach, spodenkach i tych badziewnych bluzkach z lumpeksu. Wyglądasz nie, nie jak chłopczyca. Wyglądasz jak bezdomny. I czemu nigdy nie zapraszasz znajomych do domu? Ajć, przepraszam, już wiem. Jaka ja głupia. Bo masz w nim syf. Biedaczka.
Natalia przyglądała się swojej kuzynce, nie wierząc, że to co ona mówi jest prawdą. Jak ona mogła?! Jak może tak z niej kpic? Przecież dobrze wie jaka jest u niej sytuacja. Ojciec ciągle w trasach, a matka... Teraz, po zawale musi ciągle odpoczywać i przez to nie może wrócić do pracy. A zarobki ojca , powiedzmy to sobie szczere. Są smieszne.
- C-co ja ci takiego zrobiłam?- szepnęła.
- To, że się urodziłaś.- rzekła z ironicznym uśmieszkiem i już otwierała usta, by posypały się z nich kolejne docinki.
Dziewczyna nie chciała więcej słuchać. Z honorem odwróciła się na pięcie i pomaszerowała w kierunku swojego mieszkania. Słowa kuzynki bolały. Lecz żadną chłopczycą to ona nie jest. O to to nie.
Spojrzała w szybę jakiegoś sklepu. Brązowe włosy zebrane w kucyk, szara bluzka z Elmo, dżinsowe spodenki i czerwone trampki z ćwiekami. Wszystko oprócz butów należało niegdyś do Debry. A może i ona miała rację... Że jest chłopczycą...
Debra sama ubiera się w markowe ciuchy, a ich ceny przyprawiały zawsze Natę o zawrót głowy. Tak, niektóre nawet przewyższały ceną miesięczną pensję taty nastolatki. Lecz ojciec dziewczyny, i brat matki był reżyserem, więc kilka tysięcy na ubranie dla swojej ukochanej, rozpieszczonej córeczki nie było jakimś tam sporym wydatkiem... Kłopotrem.
Rzuciła ostatnie długie i pełne żalu spojrzenie w swoje odbicie w szybie w ruszyła ulicą. Dopiero teraz zdała sie zauważać dostojne, eleganckie i trochę napuszone kobiety i nastolatki mijające ją. Krótkie sukienki bez ramięczek o pięknym turkusowym, głębokim kolorze, szpilki, złota biżuteria, o, torba od Gucciego, jezu, a tamta wysoka o zniewalającej urodzie szatynka ma na sobie przepiękne, czerwone buty w kwiaty na obcasie od Prady. Ciekawe ile ją kosztowały... Na pewno drogie, dziewczyna widziała je w magazynie mody. Nie podano ceny, ale ta była zapewne wysoka. Natalia przystała rozmarzona i podziwiała przez chwilę kobietę, aż ta zniknęła w sklepie. Zagryzła wargi. Ona sama i jej rodzina nie pasowała zdecydowanie do tego bogatego miasta. Biedacy wśród bogaczy. Zabawne. Tiaa... Zabawne.
- Szkoda tylko, że zauważyłam to dopiero teraz...- szepnęła dziewczyna i otarła pojedynczą łzę, która zawędrowała na jej policzek. Uśmiechnęła się do siebie kwaśno i ruszyła ulicą do domu. Na obiad, który sama musi zrobić.
Eh, te szczeniackie miłostki.
- Nata.- rzekła w pewnej chwili Debra, przerywając ciszę.- Robię w sobotę imprezę. Przyjdziesz?
Brunetka, wyrwana z własnych myśli spojrzała zdziwionym wzrokiem na swoją kuzynkę. Impreza? W wieku trzynastu lat? Ta dawna Natalia, grzeczna i ułożona dziewczyna nie dowierzała słowom Debry.
- Impreza? A twoi rodzice Ci pozwolili?- zapytała powątpiewająco.
Brunetka parsknęła śmiechem i schowała głowe w kolanach.
- A co? Boisz się,że zajdziesz w ciążę na imprie?- zaszydziła z kuzynki.
- Nie,ale...- zmieszała się Nata.- To trochę dziwne... Jak dla mnie.
- Na jakim ty świecie żyjesz, kobieto?- pokręciła z dezprobatą Debra.- Mamy ju prawie czternaście lat. Ja za trzy miesiące, a ty już je skończyłaś. O jezu... Wyobrażam sobie już co by powiedziała Peg gdyby cię teraz słyszała.
Peg. Niby niepozorna szatynka mieszkająca piętro wyżej nad Natalią. Jednak pozory mylą. Ćpa, pije alkohol i już od dawna uprawia sexs ze swoim chłopakiem Dakotą. Jednak nie tylko z nim. Prawie na każdej imprezie ma innego chłopaka do łóżka. Na samą myśl o o niej Natalia poczuła dziwny skręt w brzuchu. Nie znosiła jej.
- Peggy to Peggy tamto. Nie ma innych osób oprócz niej?- zdenerwowała się w pewnym momencie Natala, a jej twarz przybrała wrogą i zaciętą minę.
- Ale ona jest przynajmniej normalna, debilko. Nie tak jak ty. Zakonnica poza klasztorem. Wzbraniasz się nawet przed głupim piwem. Ha, o marihuannie nawet nie wspominając. A o współżyciu to już zupełny kosmos. Chyba zamierzasz zostać dziewicą do ślubu.- zakpiła.- Wiesz jaki wstyd z tobą się pokazywać? Wszyscy moi znajomi rechoczą, jak ja jestem z tobą. A w ogóle spójrz na siebie. Wyglądasz jak chłopczyca. Wcale bym się nie dziwiła jakby Bart uważał cie za dziwaczkę. Włosy ciągle związane w kucyk. Chyba spódnicy i sukienki twoja szafa nigdy nie widziała. Ciągle łazisz z trampkach, spodenkach i tych badziewnych bluzkach z lumpeksu. Wyglądasz nie, nie jak chłopczyca. Wyglądasz jak bezdomny. I czemu nigdy nie zapraszasz znajomych do domu? Ajć, przepraszam, już wiem. Jaka ja głupia. Bo masz w nim syf. Biedaczka.
Natalia przyglądała się swojej kuzynce, nie wierząc, że to co ona mówi jest prawdą. Jak ona mogła?! Jak może tak z niej kpic? Przecież dobrze wie jaka jest u niej sytuacja. Ojciec ciągle w trasach, a matka... Teraz, po zawale musi ciągle odpoczywać i przez to nie może wrócić do pracy. A zarobki ojca , powiedzmy to sobie szczere. Są smieszne.
- C-co ja ci takiego zrobiłam?- szepnęła.
- To, że się urodziłaś.- rzekła z ironicznym uśmieszkiem i już otwierała usta, by posypały się z nich kolejne docinki.
Dziewczyna nie chciała więcej słuchać. Z honorem odwróciła się na pięcie i pomaszerowała w kierunku swojego mieszkania. Słowa kuzynki bolały. Lecz żadną chłopczycą to ona nie jest. O to to nie.
Spojrzała w szybę jakiegoś sklepu. Brązowe włosy zebrane w kucyk, szara bluzka z Elmo, dżinsowe spodenki i czerwone trampki z ćwiekami. Wszystko oprócz butów należało niegdyś do Debry. A może i ona miała rację... Że jest chłopczycą...
Debra sama ubiera się w markowe ciuchy, a ich ceny przyprawiały zawsze Natę o zawrót głowy. Tak, niektóre nawet przewyższały ceną miesięczną pensję taty nastolatki. Lecz ojciec dziewczyny, i brat matki był reżyserem, więc kilka tysięcy na ubranie dla swojej ukochanej, rozpieszczonej córeczki nie było jakimś tam sporym wydatkiem... Kłopotrem.
Rzuciła ostatnie długie i pełne żalu spojrzenie w swoje odbicie w szybie w ruszyła ulicą. Dopiero teraz zdała sie zauważać dostojne, eleganckie i trochę napuszone kobiety i nastolatki mijające ją. Krótkie sukienki bez ramięczek o pięknym turkusowym, głębokim kolorze, szpilki, złota biżuteria, o, torba od Gucciego, jezu, a tamta wysoka o zniewalającej urodzie szatynka ma na sobie przepiękne, czerwone buty w kwiaty na obcasie od Prady. Ciekawe ile ją kosztowały... Na pewno drogie, dziewczyna widziała je w magazynie mody. Nie podano ceny, ale ta była zapewne wysoka. Natalia przystała rozmarzona i podziwiała przez chwilę kobietę, aż ta zniknęła w sklepie. Zagryzła wargi. Ona sama i jej rodzina nie pasowała zdecydowanie do tego bogatego miasta. Biedacy wśród bogaczy. Zabawne. Tiaa... Zabawne.
- Szkoda tylko, że zauważyłam to dopiero teraz...- szepnęła dziewczyna i otarła pojedynczą łzę, która zawędrowała na jej policzek. Uśmiechnęła się do siebie kwaśno i ruszyła ulicą do domu. Na obiad, który sama musi zrobić.
***
Gapiłam się jeszcze przez krótką chwilę w zdjęcie. Bart i Debra, moi do czasu przyjaciele. Do czasu, dobre określenie. Dopóki nie wstydzili się za mnie. Za to, że jestem biedna. Od tej pamiętnej kłótni z Debrą, już więcej się do niej nie odezwałam. A Ben? A Bart zaczął mnie unikać. Na każde moje "cześć", udawał, że mnie nie widzi. I pomyśleć, że przez mniejszą ilość pieniędze ludzie są w stanie się od ciebie odwrócić. Smutna, lecz prawdziwa rzeczywistość. Jeju, i pomyśleć, że od czterech lat ich już nie widziałam. Mieszkali w tym mieście, to wiem na pewno, tylko jakim sposobem się nie zetknęliśmy przez tyle lat? Debra, to wiem, że jest w rocznej trasie koncertowej. Wróci niebawem. Właściwie, to lepiej by nigdy nie wracała. Lepiej niech ją słonie zadeptają. Uśmiechnęłam się krzywo. Życzę śmierci własnej kuzynce. Jesteś taka odważna, Natalio, pomyślałam ze śmiechem. Wzięłam do ręki zdjęcie w szarej ramce i spojrzałam na tą trójkę. Ta fotografia miała co najmniej rok, bo właśnie mniej więcej rok temu Kastiel przefarbował włosy z naturalnej czerni na rudy. Podobno jakaś dziewczyna rzuciła go. Przeżył to bardzo, jak opowiadał kiedyś Lysander. Zmienił się diametralnie. Zaczął nie szanować dziewczyny, dla niego były to już tylko zabawki. Zabawki, którymi można się pobawić, zużyć i wyrzucić do kosza. Cham którego kocham.
Odstawiłam zdjęcie i rozejrzałam sie po kuchni. Na podlodze było kilka kropelek krwi, lecz nie miałam zamiaru pozbyć się śladów bójki. Zajrzałam za to do lodówki, która w jakiś cudowny sposób została uzupełniona i wyjęłam z niej ser mozzarella tarty, a z chlebaka dwie kromki chleba i posypałam go serem. Kanapkę włożyłam do tostera, i po chwili zajadałam się cudownym tostem. Nie zwracałam uwagi, że kruszę na podłogę. Gdy skończyłam to moje śniadanko, skierowałam się do pokoju, by włożyć coś na sobie. Nie będę chyba paradować po domu, w którym jest chłopak w samych majtkach i bluzce.
Wygrzebałam z torby czarne spodenki i turkusową bluzkę. Na ręce włożyłam jeszcze czarną bransoletkę z ćwiekami i byłam gotowa. Obróciłam się wokół własnej osi i opadłam na kanapę. Mimo tych "kłopotów" z Kastielem i moją rodziną czułam się fantastycznie. Nie miałam nie wiadomo jakich napadów płaczu czy coś w tym rodzaju. Po wspomnianej powyżej kłótni z moją kochaną kuzyneczką, zaczęłam być odporna na takiego typu sprawy. Krótko mówiąc, miałam resztę świata w dupie.
Nagle coś zadzwoniło przeraźliwie w mojej torbie. Przez chwilę przez głowę przeleciała mi myśl, że mam w niej bombę, lecz zaraz pacnęłam się w czoło. Jaka ja głupia. Telefon.
- Siema, przyjdziesz dziś do nas?- usłyszałam ciepły głos mojej przyjaciółki.
- No jasne. O której?- zapytałam.
- Tak o trzynastej.
- Hm...Dobra. O trzynastej.
- To pa. Auu, Leo!- krzyknęła z wyrzutem.
- Pa.- nim zdążyłam to powiedzieć, w słuchawce rozległo się pikanie. Rozmowa zakończona.
Uśmiechnęłam się. Jednak nie była na mnie obrażona. Powiodłam wzrokiem po swoim ubraniu. W takim czymś do Rozy nie wolno się udać. Zerknęłam na czerwono-granatową sukienkę bez ramiączek wiszącą na krześle. Idealna. Teraz wystarczy dodać tylko buty i torebkę. Czarne szpilki z ćwiekami i szara torba na ramię będą świetnie pasować. Uśmiech wypełzał od razu na moją pociągłą twarz.
- Super.- mruknęłam, dokładając do tego zestawu jeszcze czarną biżuterię. O, jeszcze kok zrobię i gotowe. Będę wyglądać fantastycznie. Tylko co tu jeszcze robić przez niecałe cztery godziny?
Padłam wiec na sofę i zasnęłam.
Niektórzy ludzie mówią,że można wyśnić przyszłość. Mam nadzieje,że nie jest to prawda.
Nagle coś zadzwoniło przeraźliwie w mojej torbie. Przez chwilę przez głowę przeleciała mi myśl, że mam w niej bombę, lecz zaraz pacnęłam się w czoło. Jaka ja głupia. Telefon.
- Siema, przyjdziesz dziś do nas?- usłyszałam ciepły głos mojej przyjaciółki.
- No jasne. O której?- zapytałam.
- Tak o trzynastej.
- Hm...Dobra. O trzynastej.
- To pa. Auu, Leo!- krzyknęła z wyrzutem.
- Pa.- nim zdążyłam to powiedzieć, w słuchawce rozległo się pikanie. Rozmowa zakończona.
Uśmiechnęłam się. Jednak nie była na mnie obrażona. Powiodłam wzrokiem po swoim ubraniu. W takim czymś do Rozy nie wolno się udać. Zerknęłam na czerwono-granatową sukienkę bez ramiączek wiszącą na krześle. Idealna. Teraz wystarczy dodać tylko buty i torebkę. Czarne szpilki z ćwiekami i szara torba na ramię będą świetnie pasować. Uśmiech wypełzał od razu na moją pociągłą twarz.
- Super.- mruknęłam, dokładając do tego zestawu jeszcze czarną biżuterię. O, jeszcze kok zrobię i gotowe. Będę wyglądać fantastycznie. Tylko co tu jeszcze robić przez niecałe cztery godziny?
Padłam wiec na sofę i zasnęłam.
***
Niektórzy ludzie mówią,że można wyśnić przyszłość. Mam nadzieje,że nie jest to prawda.
***
Brązowowłosa dziewczyna westchnęła i odstawiła pustą już butelkę po piwie o smaku lemoniady na stolik i popatrzyła na swoją kuzynkę. Ta zataczając się po pokoju, obściskiwała się z każdym mężczyzną, który stanął jej na drodze do kanapy. Skutki pijaństwa, których potem będzie się wstydzić, pomyślała czarnowłosa i wstała z sofy, by podejść do rudowłosej i przechwycić ją z rąk obleśnego typa, który bez zażenowania macał jej kuzynkę po pupie. Brunetka, powstrzymała się by nie zrobić miny osoby, która zaraz będzie wymiotować i bez ceregieli, chwyciła swoją kuzynkę za ramię.
- Ej, ej! Co ty robisz?- zachrypiał mięśniak, samiec. Obrzydliwy samiec.
- Spadaj, zboczeńcu!- fuknęła Natalia, bo tak na imię miała dziewczyna.- Idź do plastików a nie!
- To może do ciebie...- zaszeptał mężczyzna wprost do jej ucha. Owionął ją zapach alkoholu i potu. Skrzywiła się.
- Wypierdalaj, ja mówię.- zawarczała i posłała kuzynkę na kanapę. Ta i tak spadła z niej, ale jej problem.- Mamusia nie nauczyła cię, by nie filtrować na siłę? Spierdalaj, a jak nie, to dam ci taki łomot, że mnie popamiętasz. I to na długo.- już nie dbała, że krzyczy. I że wszyscy uczestniczy imprezy,którzy znajdują się obecnie w salonie, gapią się na nią.
Typ zaśmiał się oczywiście obleśnie, ukazując tym samym swój rząd żółtych zębów.
- Spróbuj, koteczku, bo jak nie, to sam cię obiję.
Brunetka wzdrygnęła się, uśmiechnęła się przebiegle i... zadała pierwszy cios nogą. W bardzo, bardzo, bardzo czułe miejsce. Mężczyzna wystękał i zgiął się w połowie, by upaść na ziemię. Wyglądało to tak komicznie, że niektórzy uczestnicy imprezy wyciągnęli z kieszeni telefony i zaczęli robić mu zdjecia. Dziewczyna nie miała jednak ochoty patrzeć się na swoją ofiarę. Kucnęła przy kuzynce.
- De, De.- szepnęła, potrząsając ramieniem rudowłosej.
- Uymhhh...- jęknęła ta, krzywiąc się.- Mamusiu, już nie ma koncertów...
- Nachlana świnia.- mruknęła brunetka, kręcąc głową z dezprobatą i chwyciła kuzynkę w pasie, by położyć ją na kanapie. Kac zapewne będzie mocny po nie wiadomo ilu drinkach, piwach i tanich podrób win. Nate nie życzyła źle swojej spitej kuzynce, lecz miała nadzieję,że ona wreszcie opamięta się i nie będzie chlać. Po tym burzliwym rozstaniu ze swoim chłopakiem minęło już kilka miesięcy, a ona... Nadal pije.
Nagle uwagę dziewczyny zwróciło wejście do salonu wysokiego chłopaka. Dziewczyna popatrzyła na niego niemal z niedowierzaniem.
- Kochanie!- krzyknęła podbiegając do chłopaka i przytulając się do niego.
- Hej, hej! Nie tak mocno. Zadusisz mnie.- roześmiał się, odwzajemniając uścisk.- To twoja sprawka?- zapytał, uśmiechając się.
- Hę?- nie zrozumiała.
- Ten koleś co teraz wije się na ziemi.- wskazał palcem mężczyznę.
Zarumieniła się i spuściła wzrok.
- Obmacywał De.- wyjaśniła z lekkim uśmiechem.
- Osz fack, masz parę w rękach, nie ma co.
- Tak właściwie to w nogach.- sprostowała ze śmiechem i wspięła się na palce, by ich twarze były na równi.- Tęskniłam.- wyszeptała.
- Ja także.- odszeptał, ujmując palcami za jej brodę. Przymknęli oczy, złączając swe usta w pocałunku. W pierwszym pocałunku od ponad dwóch miesięcy. Badali językiem swoje podniebienia, zęby. Całowali się coraz namiętniej, nie mogli złapać oddechu, rękami wodzili po swoich plecach. Natalia czuła coraz to nasilające się motylki w brzuchu. Nie zważając na innych ludzi, założyła swoje nogi na biodrach chłopaka. Chłopak zaczął jedną ręką głaskać dziewczynę po włosach, drugą zaś trzymał Natę za plecy. Przestali. Oderwali się od siebie. Mimo,że oboje chcieli jeszcze czegoś więcej, przestali.
- Tęskniłam...- rzekła dziewczyna, zagryzając wargi.
- Ja też...- odszepnął chłopak, patrząc dziewczynie prosto w oczy. Jego spojrzenie zawsze było takie nieodgadnione, skryte. Przeszywało na wskroś.- Ale już jestem.- na jego twarz wpełzał szeroki uśmiech.
- Kocham cię.
- I ja ciebie też, Myszko. Kocham cię jak wariat.Właściwie to już nim jestem.
Dziewczyna zaśmiała sie słysząc słowa chłopaka.
- Obiecujesz, że już nigdy nie wyjedziesz?
- Obiecuję.
- Kuźwa, De znowu gdzieś znikła.- obróciła się Natalia, wzrokiem szukając kuzynki po salonie. Nie było jej już na kanapie.
- To odszukamy ją, a potem jedziemy od domu, okay?- zapytał chłopak.
Kiwnęła głową.
De siedziała w na blacie kuchennym, całując się bardzo namiętnie z jakimś czarnowłosym chłopakiem. Natalia poznała go oczywiście. Właściciel domu, lecz nie organizator. Orgiem była Su, jego popierdolona dziewczyna. Ciekawe, co jak by ona zareagowała na ten widok. Natalię właściwie gówno teraz obchodziła ta dwójka osób. Ta dwójka, przez którą prawie straciłaby życie...
- De, chodź. Zbieramy się.- rzekła brunetka, marszcząc wściekle brwi na widok swojego byłego. Nie wiedziała po co tu właściwie przychodziła. Może tylko ze względu na swoją kuzynkę, która teraz obściskuje się ze swoim byłym chłopakiem.
- Nieeee... Ja chcę loooooooooooda!- zachichotała patrząc na spodnie czarnowłosego. Ten zaś tylko się zaśmiał cicho.
- Zbieraj się.-warknęła brunetka.
- A gówno miałaś kiedyś na głowie?- prychnęła De, pokazując swojej kuzynce środkowy palec. Dziewczyna, powstrzymała się, by nie zrobić coś jej złego. Ona tu po nią przychodzi, chce ją ratować przed kacem moralnym, jakim by miała po sexsie z tym debilem, a ona coś takiego?! Dobrze, tylko niech nie ma przychodzić się wypłakać.
- Chodź.- spojrzała na swojego chłopaka i już mieli wychodzić, gdy czarnowłosy zawołał:
- Dobranoc, kochanie! W drodze do domu przypomnij sobie jak my się kochaliśmy. Czegoś takiego nie doświadczysz z tym pacanem. Aha, i jutro przyjdę zobaczyć się z Vict...- urwał i krzyknął zdziwiony.
Rozwścieczony brunet rzucił się na byłego narzeczonego swojej dzieczyny, powalając go na ziemię.
- Słuchaj, loverasie.- wysyczał, dusząc go.- Odwal się od Natalii i naszej rodziny. A szczególnie od Victorii, bo ona nie zasługuje na takiego ojca. Szumowina, szmaciarz, męska dziwka jesteś.
- To moje dzie...- wystękał chłopak, lecz ni dane było skończyć.
- Zamknij tą japę,gnido. Jutro nie waż mi się przylazić. Spieprzyłeś życie Natki i Viki. Nawet nie wiesz co przeszły. Tak więc nie przypominaj sobie o nich dwa lata później niż powinieneś.- warknął chłopak. W jego oczach tańczyły gniewne ogniki.- Zrozumiałeś?
Dziewczyna stała jak zaczarowana. Nie miała siły powstrzymać swojego narzeczonego. Niech on już robi co chce z czarnowłosym.
- T-tak...- jęknął wystraszony na maksa chłopak.
Brunet zmrużył wściekle oczy, wstał i niby przypadkiem kopnął rywala w brzuch, aż tamten stęknął z bólu.
- Chodź.- objął ramieniem swoją dziewczynę, i cicho dodał szepetem.- Pokażę ci, że nie jestem gorszy od niego.
Natalia popatrzyła na swojego narzeczonego, przez chwilę nie rozumiejąc o czym on mówi. Gdy się skapnęła, zarumieniła się i spuściła speszona wzrok, wiedząc co wydarzy się między nimi za niedługą chwilę. Zbiegli po schodach i wyszli przed blok. Przed blok w którym Natalia niegdyś czuła, że zamieszka ze czarnowłosym i dzieckiem, owocem ich miłości.
- Hej, hej! Nie tak mocno. Zadusisz mnie.- roześmiał się, odwzajemniając uścisk.- To twoja sprawka?- zapytał, uśmiechając się.
- Hę?- nie zrozumiała.
- Ten koleś co teraz wije się na ziemi.- wskazał palcem mężczyznę.
Zarumieniła się i spuściła wzrok.
- Obmacywał De.- wyjaśniła z lekkim uśmiechem.
- Osz fack, masz parę w rękach, nie ma co.
- Tak właściwie to w nogach.- sprostowała ze śmiechem i wspięła się na palce, by ich twarze były na równi.- Tęskniłam.- wyszeptała.
- Ja także.- odszeptał, ujmując palcami za jej brodę. Przymknęli oczy, złączając swe usta w pocałunku. W pierwszym pocałunku od ponad dwóch miesięcy. Badali językiem swoje podniebienia, zęby. Całowali się coraz namiętniej, nie mogli złapać oddechu, rękami wodzili po swoich plecach. Natalia czuła coraz to nasilające się motylki w brzuchu. Nie zważając na innych ludzi, założyła swoje nogi na biodrach chłopaka. Chłopak zaczął jedną ręką głaskać dziewczynę po włosach, drugą zaś trzymał Natę za plecy. Przestali. Oderwali się od siebie. Mimo,że oboje chcieli jeszcze czegoś więcej, przestali.
- Tęskniłam...- rzekła dziewczyna, zagryzając wargi.
- Ja też...- odszepnął chłopak, patrząc dziewczynie prosto w oczy. Jego spojrzenie zawsze było takie nieodgadnione, skryte. Przeszywało na wskroś.- Ale już jestem.- na jego twarz wpełzał szeroki uśmiech.
- Kocham cię.
- I ja ciebie też, Myszko. Kocham cię jak wariat.Właściwie to już nim jestem.
Dziewczyna zaśmiała sie słysząc słowa chłopaka.
- Obiecujesz, że już nigdy nie wyjedziesz?
- Obiecuję.
- Kuźwa, De znowu gdzieś znikła.- obróciła się Natalia, wzrokiem szukając kuzynki po salonie. Nie było jej już na kanapie.
- To odszukamy ją, a potem jedziemy od domu, okay?- zapytał chłopak.
Kiwnęła głową.
De siedziała w na blacie kuchennym, całując się bardzo namiętnie z jakimś czarnowłosym chłopakiem. Natalia poznała go oczywiście. Właściciel domu, lecz nie organizator. Orgiem była Su, jego popierdolona dziewczyna. Ciekawe, co jak by ona zareagowała na ten widok. Natalię właściwie gówno teraz obchodziła ta dwójka osób. Ta dwójka, przez którą prawie straciłaby życie...
- De, chodź. Zbieramy się.- rzekła brunetka, marszcząc wściekle brwi na widok swojego byłego. Nie wiedziała po co tu właściwie przychodziła. Może tylko ze względu na swoją kuzynkę, która teraz obściskuje się ze swoim byłym chłopakiem.
- Nieeee... Ja chcę loooooooooooda!- zachichotała patrząc na spodnie czarnowłosego. Ten zaś tylko się zaśmiał cicho.
- Zbieraj się.-warknęła brunetka.
- A gówno miałaś kiedyś na głowie?- prychnęła De, pokazując swojej kuzynce środkowy palec. Dziewczyna, powstrzymała się, by nie zrobić coś jej złego. Ona tu po nią przychodzi, chce ją ratować przed kacem moralnym, jakim by miała po sexsie z tym debilem, a ona coś takiego?! Dobrze, tylko niech nie ma przychodzić się wypłakać.
- Chodź.- spojrzała na swojego chłopaka i już mieli wychodzić, gdy czarnowłosy zawołał:
- Dobranoc, kochanie! W drodze do domu przypomnij sobie jak my się kochaliśmy. Czegoś takiego nie doświadczysz z tym pacanem. Aha, i jutro przyjdę zobaczyć się z Vict...- urwał i krzyknął zdziwiony.
Rozwścieczony brunet rzucił się na byłego narzeczonego swojej dzieczyny, powalając go na ziemię.
- Słuchaj, loverasie.- wysyczał, dusząc go.- Odwal się od Natalii i naszej rodziny. A szczególnie od Victorii, bo ona nie zasługuje na takiego ojca. Szumowina, szmaciarz, męska dziwka jesteś.
- To moje dzie...- wystękał chłopak, lecz ni dane było skończyć.
- Zamknij tą japę,gnido. Jutro nie waż mi się przylazić. Spieprzyłeś życie Natki i Viki. Nawet nie wiesz co przeszły. Tak więc nie przypominaj sobie o nich dwa lata później niż powinieneś.- warknął chłopak. W jego oczach tańczyły gniewne ogniki.- Zrozumiałeś?
Dziewczyna stała jak zaczarowana. Nie miała siły powstrzymać swojego narzeczonego. Niech on już robi co chce z czarnowłosym.
- T-tak...- jęknął wystraszony na maksa chłopak.
Brunet zmrużył wściekle oczy, wstał i niby przypadkiem kopnął rywala w brzuch, aż tamten stęknął z bólu.
- Chodź.- objął ramieniem swoją dziewczynę, i cicho dodał szepetem.- Pokażę ci, że nie jestem gorszy od niego.
Natalia popatrzyła na swojego narzeczonego, przez chwilę nie rozumiejąc o czym on mówi. Gdy się skapnęła, zarumieniła się i spuściła speszona wzrok, wiedząc co wydarzy się między nimi za niedługą chwilę. Zbiegli po schodach i wyszli przed blok. Przed blok w którym Natalia niegdyś czuła, że zamieszka ze czarnowłosym i dzieckiem, owocem ich miłości.
***
Popchnęła go na kanapę, w biegu uwalniając włosy z objęć koka. Jej usta rozciągnięte były w szerokim uśmiechu, a oczy błyszczały, niczym dwie samotne gwiazdy na niebie.
- O ho,ho.- mruknął brunet, gdy Natalia pocałowała go namiętnie.- Tęskniłaś, i to bardzo, jak widzę.
- Przecież ci już mówiłam, a teraz cicho.- mruknęła, mierzwiąc jego krótkie włosy.- Kocham cię.
- I nawzajem, Mycho.
Zaśmiała się cicho, przypominając sobie okoliczności w jakich po latach po spotkała swojego kolegę z dzieciństwa, swojego przyszłego chłopaka, narzeczonego, Tego Jedynego. Wtedy nie wiedzieli, że mają coś ku sobie. Oboje w związkach, udanych zresztą, nie przypuszczali,że po latach będą z sobą.
- Co się śmiejesz?- mruknął naburmuszony lekko brunet, całując jędrne piersi swojej narzeczonej.
- Z naszego pierwszego spotkania po latach...- odszepnęła, nadal się śmiejąc.
- Ha, ha, ha.- zaśmiał się cierpko brunet.- Ale zabawne...
- Zabawne, zabawne...
Teraz to on leżał na niej. Pocałował ją lekko w nos i powolutku zaczął rozpinać guziki jej koszuli, gdy nagle usłyszeli płacz dziecka z sąsiedniego pokoju.
- Vika.- mruknęła Natalia i wyszła by uspokoić płacz dziecka.
Minęło dziesięć minut, a dziewczyny nadal nie było. Wreszcie zawołał zniecierpliwiony:
- Co się stało?
Odpowiedziała mu tajemnicza cisza. Dziecko już nie płakało.
- Jezu, Natalia...- zaszeptał brunet gdy wszedł do pokoju. Widok jaki tam zastał był okropny.- Natalia, Vikuś, Jezus Chryste...- podbiegł do dwóch postaci leżących na podłodze.
Ciszę nocną przerwał krzyk pewnego mężczyzny.
- NIEE!
I jest. Dużo wcześniej niż powinien, ale rozdział był tak długi... Że postanowiłam go skrócić o połowę. Miłego czytania.
Jak myślicie, kim jest brunet ze snu? A czarnowłosy chłopak z imprezy? Zgadujcie :)
Pozdrawiam, Wasza Shina <33
Ps. Wolicie krótszy rozdział 15 sierpnia czy dłuższy 23 sierpnia? Odpowiedzcie w komentarzach ;)
- O ho,ho.- mruknął brunet, gdy Natalia pocałowała go namiętnie.- Tęskniłaś, i to bardzo, jak widzę.
- Przecież ci już mówiłam, a teraz cicho.- mruknęła, mierzwiąc jego krótkie włosy.- Kocham cię.
- I nawzajem, Mycho.
Zaśmiała się cicho, przypominając sobie okoliczności w jakich po latach po spotkała swojego kolegę z dzieciństwa, swojego przyszłego chłopaka, narzeczonego, Tego Jedynego. Wtedy nie wiedzieli, że mają coś ku sobie. Oboje w związkach, udanych zresztą, nie przypuszczali,że po latach będą z sobą.
- Co się śmiejesz?- mruknął naburmuszony lekko brunet, całując jędrne piersi swojej narzeczonej.
- Z naszego pierwszego spotkania po latach...- odszepnęła, nadal się śmiejąc.
- Ha, ha, ha.- zaśmiał się cierpko brunet.- Ale zabawne...
- Zabawne, zabawne...
Teraz to on leżał na niej. Pocałował ją lekko w nos i powolutku zaczął rozpinać guziki jej koszuli, gdy nagle usłyszeli płacz dziecka z sąsiedniego pokoju.
- Vika.- mruknęła Natalia i wyszła by uspokoić płacz dziecka.
Minęło dziesięć minut, a dziewczyny nadal nie było. Wreszcie zawołał zniecierpliwiony:
- Co się stało?
Odpowiedziała mu tajemnicza cisza. Dziecko już nie płakało.
- Jezu, Natalia...- zaszeptał brunet gdy wszedł do pokoju. Widok jaki tam zastał był okropny.- Natalia, Vikuś, Jezus Chryste...- podbiegł do dwóch postaci leżących na podłodze.
Ciszę nocną przerwał krzyk pewnego mężczyzny.
- NIEE!
I jest. Dużo wcześniej niż powinien, ale rozdział był tak długi... Że postanowiłam go skrócić o połowę. Miłego czytania.
Jak myślicie, kim jest brunet ze snu? A czarnowłosy chłopak z imprezy? Zgadujcie :)
Pozdrawiam, Wasza Shina <33
Ps. Wolicie krótszy rozdział 15 sierpnia czy dłuższy 23 sierpnia? Odpowiedzcie w komentarzach ;)
Krótszy :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, jak zresztą pozostałe *-*
Czekam z niecierpliwością na kolejny :)
Ja taże wole któtszy @.@
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się ten rozdział *,*
Dzięki :)
UsuńKurczę, a ja myślałam,że wszyscy będą chcieli dłuższe xd
Widocznie się pomyliłam <33
Ja wole dłuższe ;p
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ^^
Pozdrawiam i życze weny <333
Świetny rozdzialik. Dłuższe są lepsze :D Troszkę to jest skomplikowane ale Super. Na następny czekam z utęsknieniem :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział <33
UsuńMi to obojętne czy dłuższe czy krótsze :)
Co jest skomplikowane? o.O ;D
Hmmm to jak jest napisane np pchnęła g ona kanape te takie to dla mnie czarna magia :D
UsuńNo zaczelam czytac twojego bloga dopiero dzisiaj, ale jest cuuudny ^^ Czekam na dalsza czesc Ps. Mysle ze wszyscy wola krotszy dlatego, ze bedzie szybciej ^^ I jestem za ;D Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń~Aga
Zakładka "Bohaterowie" z boku :)
OdpowiedzUsuń