piątek, 16 sierpnia 2013

Rozdział VI

Smutnym wzrokiem patrzyłam w swoje lustrzane odbicie.
 Przedstawiało ono wysoką, szczupłą dziewczynę, siedzącą w zamyśleniu na drewnianym, bardzo niewygodnym krześle. Jej duże, zielone oczy były przepełnione tęsknotą za kimś kto był bardzo bliski jej nastoletniemu sercu. Brązowe,w paru miejscach lekko rude włosy mocno zwisały żałośnie w strąkach. Czarna bluzka z napisem wyglądała jak rzecz wyjęta psu z gardła. Granatowe szorty nie były w lepszym stanie. Smutny uśmiech nadawał jej wygląd dziewczyny, która uciekła właśnie z wariatkowa.
Roześmiałam się gorzko, a mój wyraz twarzy zostawił na mnie piętno obłąkanej. Wyjęłam z szarego portfela małe, legitymacyjne zdjęcie pewnej brązowowłosej dziewczyny i zawyłam żałośnie, jak pies, który właśnie stracił swojego pana.
- Czemu?- krzyknęłam, szlochając coraz głośniej, mając w dupie, że za chwilę do pokoju może wpaść zaalarmowany Kastiel, dając mi wykład, oczywiście ze swoim firmowym uśmieszkiem, żebym nie wyła jakbym miała za chwilę umrzeć. Miałam go w dupie, miałam w dupie cały świat. Teraz liczyła się tylko Nina. Moja przyjaciółka.
Rzuciłam pierwszym lepszym przedmiotem w ścianę, lecz ten rzut nie dał mi choć mniejszego ukojenia psychicznego.
Zawyłam głośniej, dając upust moim emocjom.
I się stało. Do pokoju wpadł wściekły Książę, dzierżąc w ręce swoją czerwoną gitarę. Rozejrzał się po pokoju i spostrzegł mnie, zapłakanego potwora siedzącego na bardzo niewygodnym krześle.
- Co do cholery?-zawarczał, odkładajac na bok instrument i podchodząc do mnie.
- Wyjdź!- zaszlochałam, na oślep, szukając na biurku paczkę chusteczek. Przez łzy nic nie widziałam. Kastiel, widząc moje starania, których efekt był mizerny, westchnął głośno i podał mi pudełko. Z wzdzięcznością przyjęłam od niego podarunek i wyjęłam chusteczki.
- A teraz powiedz, czemu tak ryczysz?- zapytał łagodnie, widząc,że powoli zaczynam się uspokajać. Pokiwałam lekko głową i odłożyłam mokrą chusteczkę na biurko.
- Śniła mi się Nina.- jęknęłam, a na dźwięk imienia mojej najserdeczniejszej przyjaciółki, która została zamordowana w niewyjaśnionych okolicznościach ponad rok temu, zaszlochałam cichutko.
- Nina...Nina, czekaj Nina Adams?
Kiwnęłam smętnie głową. Kastiel uśmiechnął się ciepło, zagarniając mnie w jego ramiona. Uśmiechnęłam się.  Będąc w ramionach chłopaka, nagle przeszło mi wszystko. Złość, tęsknota, ból, żal. Poczułam jeszcze tylko jak ramiona chłopaka ciaśniej obejmują mnie w pasie i przyciągają bliżej do siebie. Nagle ze zdziwieniem stwierdziłam, że przybliżamy nasze twarze, a usta domagają się gorącego tańca. Przymknęłam powieki, oczekując styczności z wargami Kastiela. Jednak nic takiego nie nastąpiło. Zdziwiona otworzyłam oczy i popatrzyłam na rudowłosego. Odsunął się ode mnie i twarz schował w dłoniach.
- Nie mogę.- westchnął.
- Co?- zapytałam głupkowato. Byłam zdezorientowana.
- Nie mogę cię pocałować. Boję się,że cię stracę.- zagryzł wargi, mierząc mnie pełnym bólu wzrokiem.
- Co?- krzyknęłam. O czym on mi tu nawija?
- Zakochałem się w tobie, nie rozumiesz tego głupia dziewczyno?- warknął, a jego źrenice zwęziły się. Patrzył na mnie morderczym spojrzeniem, jakbym to ja była winna. Zaraz, co on powiedział?! Powoli, analizując wypowiedziane przez chłopaka słowa, czułam motylki w brzuchu, wesoło odtańczujące salsę.
- Kastiel...-szepnęłam.
Chłopak podszedł do mnie i pogłaskał mnie po policzku. Znajome motylki powróciły.
- Wybacz...- z tymi słowami wyszedł z pokoju.
Przez dłuższą chwilę wpatrywałam się w klamkę, która szczęśliwie dotykana była przez długie palce Kastiela. Ucisk w sercu pulsował jeszcze przez chwilę, by wreszcie całkowicie zaniknąć.




***


- Ty cholero mała! Zabiję cię za to, że nie przyszłaś! Wiesz ile namęczyłam się z pieprzonym ciastem marchewkowym! A ty nawet nie raczyłaś zadzwonić, że nie przyjdziesz. Posprzątałam mieszkanie, napracowałam się za sto wcieleń, a ty nic.- tymi słowami dogoniła mnie Rozalia po lekcji matematyki. Mój wykończony mózg, pracujący na resztkach energii, powoli przyjmował potok słów jakimi zasypała mnie moja białowłosa przyjaciółka. 
- Aaa... Sorry, tak jakoś wypadło.- mruknęłam cicho, otwierając moją szafkę szkolną i wyciągając z niej długopis z czarnym tuszem. 
- A zadzwonić to nie umiemy?-sarknęła Rozalia, podchodząc do własnej szafki, znajdującej się parę miejsc dalej. 
- Powiedzmy, że... Zostałam otępiona.- westchnęłam cicho, sprawdzając wyświetlacz telefonu. Ósma czterdzieści siedem. 
- O, a to przez kogo?- zaśmiała się ironicznie białowłosa, krzyżując ręce na piersi. 
Wzruszyłam ramionami, nie chcąc wygadać się przed przyjaciółką. Sytuacje między mną a Kastielem, powiedzmy sobie szczerze, była żałosna. 
- Wiesz jaka ja jestem na ciebie zła?
- Wyobrażam sobie. Sorki.- uśmiechnęłam się, na tyle ile pozwalał mój zbiornik energii. Czyli na lekkie uniesienie kącików ust.
- Ej, a ty mieszkasz z Kasem?- zapytała ciekawsko dziewczyna. No tak, gdy przychodzi na kilku minutowy czas na ploteczki przed lekcją, białowłosa staje się uśmiechniętą i ciekawską dziewczyną. 
- No.- burknęłam. 
- A, to fajnie. Jeju, jak ja nie mogę doczekać się wyjazdu.-westchnęła.
Pokiwalam zrozumiale głową. Wyjazdem nad morze obecnie żyli wszyscy wszyscy trzecioklasiści. W końcu miał to być ostatni wyjazd...
- Ja też.- uśmiechnęłam się szczerze, odzyskawszy jakimś magicznym cudem energię. Tak, godzina matematyki z panią Cook potrafi nieźle dać w kość. Spojrzałam zaciekawiona za Rozz, która klikała coś zawzięcie na swoim dotykowym,lśniącym nowością czarnym HTC.
- Co roooobisz?-mruknęłam, zaglądając jej przez ramię.
result-thumb

- Roz...- szepnęłam. Złote oczy dziewczyny, zazwyczaj pełne radości, dziś pełne były łez, których nie mogła powstrzymać przed kontaktem z zewnętrznym światem. Niczym malutki strumyczek  torowały sobie drogę po policzku dziewczyny. Odgarnęłam jej białe włosy, spoglądając jej miękko w oczy.

- Roz...
- Oh, odwal się ode mnie!-wybuchła nagle dziewczyna, strzepując moją rękę.- Ty nic nie wiesz! Mam teraz przesrane! Rozumiesz, przesrane!
Objęłam moją przyjaciółkę, spoglądając jej głęboko w oczy.
- Cii...Nie płacz. Rozz, spokojnie, uspokój się i wytłumacz mi o co chodzi... Nie płacz...Ciiii...- uspokajałam dziewczynę, czując jak wszyscy gapią sie na nas. Zignorowałam ciche szepty.
-A teraz wytłumacz mi wszystko...


***


Trzasnęły drzwi frontowe. W holu, śpiewając wesoło zjawiła sie pewna wysoka, białowłosa dziewczyna o wyglądzie anioła. Złote oczy napełnione były szczęściem, czerwone usta, pomalowane tą nową szminką którą reklamowała ta sławna aktorka, uśmiechały się. Długie do pasa śnieżnobiałe włosy, układały się w lekkie fale. 
- Mamo, tato, Dalii! Jestem!- krzyknęła nastolatka, ściągając buty i patrząc z lekką satysfakcją jak levy, czerwony convers, spada pod szafę. Odetchnęła i odstawiła szarą torbę na podłogę. Trzy sprawdziany i kartkówka wykończyły ją psychicznie. 
- O jesteś, wreszcie. Pudła i część walizek zapakowaliśmy do twojego auta. Tutaj są jeszcze te dwie walizki, sama je wsadzisz. - przed dziewczyną stanęła jej matka. Wysoka jak swoja córka, czerwonowłosa kobieta, wręczyła nastolatce szare walizki.
- Ale... O co chodzi, mamo...?- zapytała zdziwiona białowłosa.
- Wyprowadzasz się, nie mam lepsze określenie. Wyrzucamy cię z domu.- za czerwonowłosą kobietą stanął ojczym dziewczyny, Harold. Popatrzył poirytowanym wzrokiem na swoją pasierbicę i posłał jej uśmieszek. Białowłosa zadrżała, widząc ten uśmiech. W jednej chwili zrozumiała, że dalsze negocjacje nie dadzą efektu. 
Pokiwała głową i bez słowa chwyciła walizki.
- To ostateczna decyzja?- obróciła się w drzwiach.
Czerwonowłosa kobieta prychnęła i przytuliła do siebie swojego partnera.
- A moge wiedzieć czemu... muszę się wyprowadzić?- nastolatka poczuła gulę w gardle. 
Jedno, krótkie kiwnięcie głową, które pozostało w pamięci dziewczyny do końca życia. 
- Żegnajcie...- szepnęła z nadzieją odpowiedzi. Nie uzyskała jej.
Westchnęła i raz na zawszy wyszła z domu rodzinnego.




***


Spojrzałam wstrząśnięta na Rozalię i przytuliłam ją.



***








No i jest...

KOlejny krótszy 23 czy dłuższy 1 września??



6 komentarzy:

  1. Bardzo mi się podobało ślicznie opowiad




    Brawo ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. świetne kocham twojego blooga

    OdpowiedzUsuń
  3. Też mam telefon dotykowy HTC tylko ze biały ;P
    Super rozdział czekam na kolejny, ale wole krótszy, bo szybciej go dodasz :D
    Pozdrawiam ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Podpisuje sie pod Lola ^^

    ~Aga

    OdpowiedzUsuń
  5. najlepszy rozdział dla mnie. Krótszy ;d
    Nie podpisuję się bo nie warto :(

    OdpowiedzUsuń

Krytyka mile widziana ♥