środa, 28 sierpnia 2013

Rozdział VII

4.26

Obudził mnie odgłos ciężkich kropel, uderzających o parapet. Przetarłam oczy i szybkim ruchem ręki odrzuciłam z siebie szary koc, podarowany mi przez Kastiela. Była czwarta dwadzieścia sześć. Spojrzałam w stronę okna i zobaczyłam jak kilkanaście metrów od bloku, w samotnie stojącą, strzelistą sosnę uderzył piorun. Grzmot. Wzdrygnęłam sie lekko i przeciągnęłam się. Co prawda za oknem dopiero zaczęło szarzeć i miałam jeszcze wielką ochotę poleżeć, lecz pomyślałam sobie ile czasu zajmuje mi ogarnięcie wyglądu, a co dopiero wybranie ubrania w którym się pokaże, stwierdziłam że podniosę moje "cztery litery" i pójdę do łazienki, orzeźwić moją twarz , zimną wodą z kranu. Spojrzałam w moje odbicie w lustrze i uśmiechnęłam siw lekko sama do siebie, po czym wytarłam do sucha swoją twarz czerwonym ręcznikiem. 


5.39

Po godzinie i kilku minutach stanęłam gotowa przed lustrem szafy i oceniłam się krytycznie. Biała koszula z czarnymi guziczkami i kołnierzem, miętowe spodnie oraz czarne na wysokim obcasie szpilki, a do tego czarna torba. Źle nie było, ale nie miałam specjalnie ochoty bardziej się stroić. Zostawiłam na dziś ten przywilej młodszej o półtora roku siostrze Nataniela, Amber. Swoją drogą ciekawe czy znów nałoży na siebie potoczną "tapetę" i będzie wyglądać jak klaun. Zaśmiałam się cichutko przypominając sobie jej twarz, na której gościły kolorowe plamy od podkładu. Z daleka wyglądało to dobrze, ale z bliska... Wole nie wdawać się w szczegóły. Cóż, głupota u niej jest rodzinna. No, może tylko ich kuzynka, Jessy była jako tako normalna i dało się z nią pogadać, choć czasami miewała swoje odchyły, ale to tylko przed okresem. Na szczęście.
Nucąc moją ukochaną piosenkę "Impossible", mojego ukochanego piosenkarza James'a Arthur'a, dotarłam do swojego pokoju i po chwili krótkiego zawahania wyjęłam z pokrowca mój czarny laptop. Niecierpliwie poczekałam aż się włączy. 
Zalogowałam się na Facebook'a i z uśmiechem zobaczyłam ilość powiadomień. 

7.14

- Cześć.- odwróciłam się w stronę głosu i wyjęłam z uszu słuchawki, w którym płynęła piosenka "Last Time", oczywiście autorstwa James'a Arthur'a. Spojrzałam z lekkim uśmiechem na Kastiela, który był teraz w samych bokserkach. Jego nagi tors prezentował się wyśmienicie. Ciekawe ile czasu zajęło mu jego wyrobienie...
Nagle zdałam sobie sprawę, że zamiast patrzeć gdzie indziej, mój wzrok ześlizguje się na dół, na... Na pewną rzecz. Zarumieniłam się lekko i szybko odwróciłam wzrok. Z samego rana staję się eretomanką.
- Masz kanapki.- rzekłam zażenowana, wzkazując na talerz. 
- Dzięki.- rzekł chłopak, siadając naprzeciw mnie.- Dobre.- ocenił po pierwszym kęsie.- Jednak kobieta w domu to rzecz naprawdę przydatna.
Nic nie odpowiedziałam, kiwając tylko lekko głową i z powrotem założyłam słuchawki. 
- Halo, Natka.
- Czego?- burknęłam, wyrwana z relaksu.
- Za tydzień przyjeżdża do mnie mój kolega. Zatrzyma się u nas na dwa tygodnie.
Wywróciłam oczami.
- I tylko tyle? 
- A co? Nie chcesz wiedzieć kim on jest?- zapytał Kastiel, mrużąc oczy.
- I tak pewnie nie znam. Zainteresowana bym była gdyby był to James Arthur.
- James Arthur?
- Nie mów że nie znasz.
- Zaraz, to ty go słuchasz?
- Jakbyś patrzył uważnie, to tak.- rzekłam z ironią.- Kastiel, bo ty niedługo spadniesz z dywanu i się połamiesz.
- A ty z krawężnika. 
- Spadaj.- stłumiłam ziewnięcie.- Dobra, zbieraj się bo spóźnimy się do szkoły.
Odpowiedziało mi kpiący uśmiech. 
- I co jeszcze? Mam ci frytki zrobić?
- Nie to nie.- burknęłam, stając z krzesła i chwytając torbę.- Do zobaczenia.- impulsownie nachyliłam się nad chłopakiem i... pocałowałam go w policzek. Zaraz jednak jak oparzona wybiegłam. Co. Ja. Zrobiłam. 


7.39

Z otchłani mojej czarnej torby wygrzebałam papieros o smaku wanilii i zapalniczkę. Od czasu gdy udało mi się szczęśćliwie wyjść z nałogu, nie paliłam, lecz teraz musiałam. Miałam cholerny mętlik, chaos w głowie. Jakoś musiałam się zrelaksować, odstresować. 
Usiadłam pod drzewem i zapaliłam. Tak jak przypuszczałam,zakaszlałam. Powoli jednak ból w klatce piersiowej ustąpił i mogłam się spokojnie relaksować. Zaciągnęłam się tym okropnym, wstrętnym dymem papierosowym. Uśmiechnęłam się pod nosem i założyłam słuchawki. Przymknęłam oczy.


7.59

Ocknęłam się i ujrzałam nad sobą Rozalię, która szturchała mnie bezlitośnie.
- No rusz tą dupę.- zawarczała.
- Ale...Co?- zapytałam zdezorientowana. 
- Za minutę dzwonek.
- Co? O cholera!- zerwałam się i zaczęłam biec w stronę szkoły, przy okazji wyrzucając na ziemię niedopałek papierosa. 


12.48

Znudzonym wzrokiem patrzę na panią Cook, nauczycielkę od matematyki. Nie słyszę co mówi, bo pod włosami mam schowane małe, czarne kabelki przez które płynie muzyka. Spoglądam na lewo. Tak samo jak ja znudzona Roz, rysuje jakieś dziwne bazgroły na końcu zeszytu. Wywracam oczami. Niechże ten koszmar, który dopiero się zaczął się już skończy!! 
Pik. Przyszła wiadomość.
Powoli, by nauczycielka nie zauważyła mojego manewru, włożyłam komórkę do piórnika. Pisał Kastiel. Szybkie bicie serca. 

Bd czekał pod szkołą po lekcjach. Czekaj!

Poczułam jak moje serce zaczyna walić jak oszalałe.
Szturchnęłam Rozalię pod ławką i pokazałam jej treść sms-a.
Jeden, szczery uśmiech, którego właścicielka łączyła się ze mną w szczęściu. 
Wytrzymam tą godzinę męki!






I jest... Miał być 23 czy tam którego, ale miałam niespodziewany wyjazd z którego wróciłam przedwczoraj w nocy xD
Miał być dłuższy, ale jest. 
Będzie nowa postać, ale to w następnym rozdziale. ( Ciekawe czy zgadniecie KTO) XD Jak chcecie to poszperajcie na BLOGU TO SIĘ DOQWIEICE <33:)


Następny 1 września na osłodę XD



A tu piosenka na osłodę 

3 komentarze:

  1. Cuudny ;D Szkoda, że taki krótki, ale cóż.. Czekam z niecierpliwościa na następny ^^ Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń

Krytyka mile widziana ♥