środa, 4 września 2013

IX Rozdział

Stałam sparaliżowana, nie mogąc się poruszyć. Mój mózg, pracujący na najwyższych obrotach, nie mógł uwierzyć, kto stoi przede mną. 
Wysoki, dwudziestoparoletni brunet o niebieskich oczach w których głębi niejedna dziewczyna mogła zatonąć i nie wypłynąć. Długie rzęsy, dodające chłopakowi tego czegoś. Pociągła twarz a na niej wąsy i broda. Tunel w uchu i ramiona pokryte dziarami oraz jeden, mały tatuaż na palcach, napis "Love". Czarna kurtka narzucona na fioletową bluzkę oraz czarne, zwyczajne dżinsy. 
Tak, przede mną stał James Arthur. Tak, ten James, który wygrał dziewiąty sezon "X FACTOR", ten James, który nagrał cover "Impossible". Ten James o którego spotkaniu marzyłam praktycznie odkąd zetknęłam się z jego twórczością. 
- Siema, stary.- zaczął Kastiel, jakby poirytowany moim spojrzeniem na wokalistę.- Mogę wiedzieć czemu musieliśmy specjalnie zapieprzać po ciebie, bo zachciało ci się wcześniej przyjechać?- zapytał szorstko, wyraźnie dając mu do zrozumienia, że jest mega wściekły.
- Bo, wiesz...  Tak mi pasowało.- rzekł brunet, opierając się na rączce swojego bagażu. 
- Ale nam nie.- mruknął czerwonowłosy, zagarniając mnie ramieniem, jakbym była jego własnością. Spojrzałam na niego poirytowanym spojrzeniem, lecz nie odezwałam się. 
- O.- rzekł z lekkim zmieszaniem James, patrząc na mnie. Zarumieniłam sie pod jego uważnym spojrzeniem i spuściłam wzrok.
Nagle kątem oka zauważyłam stado dziewczyn, pędzących najwyraźniej w naszą stronę. Zanim zdążylibyście powiedzieć "masło maślane", przerażony James wrzasnął "W nogi", tym bardziej zwracając na siebie uwagę. Kastiel pociągnął mnie za sobą i zaczęliśmy biec szaleńczo.  W głowie miałam tylko myśl, że za chwilę będę miała bardzo bliski kontakt z ziemią, jakimś człowiekiem, lub czyjąś torbą.  Na szczęście nie doznałam takiego kontaktu. 
- Tutaj!- krzyknął Kastiel i po chwili znajdowaliśmy się na parkingu aut. Buntownik wyjął pośpiesznie z kieszeni kluczyki. 
- JAAAAAAAAAAAAAAAAAAMEEEES!- usłyszeliśmy za sobą piskliwe głosy podniecenia fanek chłopaka. Ścigany, nerwowo wyrwał z rąk czerwonowłosego klucze. 
Pik
- Wsiadaj.- krzyknął brunet, otwierając mi drzwi samochodu. Bez słowa wsiadłam do środku ferrari i zapięłam pasy. To na pewno nie będzie przepisowa jazda.


***

Cała rostrzęsiona, wysiadłam z czarnego ferrari. Nogi odmawiały mi posłuszeństwa, w gardle czułam jakbym miała zaraz zwymiotować, bolała mnie głowa. Zachwiałam się, lecz na szczęście zostałam przez kogoś podtrzymana. Niepewnie spojrzałam w oczy wybawcy. 
Zamiast ciemnej czekolady, natrafiłam na oczy koloru wodnistego. Zmieszałam się i bąknęłam cichutkie "dziękuję". 
Brunet uśmiechnął się życzliwie i pomógł mi się wyprostować. 
- Idziecie?- zapytał ktoś lodowato. Odwróciłam sie w stronę źródła głosu. No, tak. Kastiel.
- Oczywiście, Kas.- rzekłam z mizernym uśmiechem. Nagle jednak pochyliłam gwałtownie głowę do przodu i...zwymiotowałam na obuwie Kastiela. 
- Cholera jasna!- krzyknął wkurzony buntownik, patrząc na swoje sportowe, brudne buty.- Zwariowałaś do reszty czy co?! No nowe buty i zaraz upaprane przez taką łamagę jak ty!
W oczach zaszkliły mi łzy, słysząc słowa, jakimi obdarował mnie chłopak. Zagryzłam wargę, pozwalając moim słonym łzom samym toczyć się po moim policzku. 
- Kastiel, przesadziłeś.- rzekł James, przytulając mnie. Nie odwzajemniłam uścisku, mając wciąż w umyśle słowa Kastiela, tak bolesne dla mnie. 
- A ty obrońca na białym koniu, czy co?- prychnął czerwonowłosy, mierząc przyjaciela pełnym błyskawic spojrzeniem.
- A żebyś wiedział...- zawarczał James, krzyżując ręce na piersi.
- Dajcie spokój. Kastiel, sorry za buty. Wyczyszczę je. - rzekłam cicho, nie chcąc abym to ja była powodem wiszącej w powietrzu kłótni.- Idziemy?
Pokiwali głową, a James, chwycił w dłoń torbę. Weszliśmy do bloku.  
- James, a ty na długo tutaj zostajesz?- burknął Kastiel, wkładając międzyczasie klucz do zamka. 
Brunet, który zastał wyrwany z własnego świata myśli, spojrzał zamyślonym wzrokiem na przyjaciela i po przetworzeniu w głowie słów czerwonowłosego, odpowiedział z lekkim opóźnieniem. 
- Nie wiem. Miesiąc, coś takiego. 
- Pierniczysz, że miesiąc. Co tak długo?- prawie krzyknął Kastiel, otwierając drzwi. Rzuciłam mu zdegustowane spojrzenie, którego oczywiście nie zauważył. 
- Odnawiam znajomości, po przerwie.- rzekł z ironicznym uśmieszkiem a'la Kastiel. Czerwonowłosy, klnąc pod nosem, spojrzał pode łba na wokalistę. Zaśmiałam się głośno w duszy, widząc wściekłość na twarzy buntownika.
Bez słowa wyminęłam chłopaka, z którym jeszcze pół godziny całowałam się na lotnisku, a teraz bezczelnie wyśmiewałam się z niego. 
Stop, cholera. Czyżbym zapomniała co zaszło kilka minut temu? 
Westchnęłam, posyłając rudowłosemu lodowate spojrzenie, które ze zdziwieniem przechwycił. 
- Co się lampisz? Mam coś na głowie?- przeczesał dłonią swoje włosy.
- Nie, z skądże.- odrzekłam, zaciskając wargi w wąską linię. Mierzyliśmy się jeszcze przez chwile spojrzeniami, aż ja pierwsza spuściłam wzrok i dumnym krokiem doszłam do drzwi mojego pokoju, po czym zamknęłam się za nimi.


***

Czwarta w nocy, a mnie budzi uporczywa chrapanie zza ściany. James jest przyczyną hałasu. Przewracając się z boku na bok na niewygodnej kanapie, przeklinam bruneta. 

***

Siódma rano. Nieprzytomnym krokiem wtoczyłam się do kuchni. Byłam niewyspana, wkurzona i głodna. 
- Cześć, Nina.- usłyszałam męski głos za sobą. Odwróciłam się zdziwiona i ujrzałam James'a w szarym T-shircie i zwykłych dżinsach. Obrzuciłam go spojrzeniem, w którym mam nadzieję, nie było zbyt wiele niechęci i wrogości. 
- Natalia.- rzekłam chłodno, wymijając zręcznie wokalistę i dochodząc do lodówki, z której wyjęłam jogurt. 
- A, przepraszam.- rzekł z uśmiechem, a jego głębia w oczach zaczęła mnie wciągać. Spojrzałam na niego niczym zahipnotyzowana. Czy to normalne, że tak się zachowuję, gdy mam chłopaka? Zaraz, a ja go mam czy nie mam? Sama już nie wiem, jakie Kastiel ma zamiary wobec mnie. W sumie, to wczoraj wyznał mi miłość, i w niedzielę, ale czy...? 
Westchnęłam cichutko pod nosem, atakując łyżeczką jogurt.
- Od jak długo jesteś z Kastielem?- zapytał w pewnym momencie James, uśmiechajac się. 
Spojrzałam na niego zdumiona.
- Ja, ja...- zająknęłam się zmieszana. Czułam gorąco bijące na mojej twarzy.- To skomplikowane.- wyjaśniłam po chwili ciszy. 
- Aha.- rzekł tylko brunet z błyskiem w oku. W głowie ruszyła oczywiście lawina najgorszych myśli przypuszczających, co chłopak właśnie pomyślał o "związku" nas dwojga.
Wyrzuciłam pudełeczko do kosza i ruszyłam do drzwi z zamiarem wyjścia z kuchni, gdy nagle potknęłam się o własne nogi i... wylądowałam na James'ie. 
Nasze usta, ześlizgnąwszy się, spoczęły na sobie. 
Cholera!


Dodaję wcześniej xD 
Następny kiedy? Nie wiem. Wiecie, szkoła, nowe dziecko w rodzinie xD <3
Proszę, zostawcie tu ślad po sobie w postaci komentarza :3
Baj <3



4 komentarze:

  1. Ja tu byłam i zostawiłam po sobie ślad :D Czekam z niecierpliwością na nexta. Si etroszeczke porobiło :D


    Pozdrawiam Clary :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudny ;D Tez bardzo lubię Jamesa xd Nowe dziecko w rodzinie ? czy my o czymś nie wiemy ? O_o
    Dodawaj szybko kolejny rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział czekam na nexta ;P

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeeej! Świetny! (jak zawsze C:) rozdział.
    Hm.. szykuje się romansik? :D
    Pozdrawiam, życzę weny i czekam na następny rozdział.
    ~Clary

    OdpowiedzUsuń

Krytyka mile widziana ♥