- I kto to mówi, hę? A ty, jak miałaś po raz pierwszy iść na randkę z moim bratem?- prychnęłam, nerwowo poprawiając włosy. W miarę jak przybliżałam się do wyjścia, strach zaczął władać moim ciałem coraz bardziej. Czułam wypieki na twarzy, nogi mięknące z każdym krokiem, serce gotowe wyrwać się z piersi i ulecieć, gdzieś hen, daleko. Zachorowałam. Na chorobę zwana miłością.
- Spadaj, wiedźmo. - burknęła moja białowłosa przyjaciółka, udajac niby obrażoną i zakładając ręce na piersi.- A przypomnieć ci jak to było przed kinem z... Czekaj, jak mu było? Mike, Rick?
- Jejku, Ben.- westchnęłam teatralnie, by po chwili wybuchnąć gromkim śmiechem.
- A, no tak.- przyznała Rozalia, poprawiając torbę na ramieniu, po czym chwyciła mnie za ramiona i kazała spojrzeć sobie prosto w oczy.- Słuchaj, znasz wybryki Kastiela, no nie?
- Yy, ale..no, może. No znam i co?- odpowiedziałam jej nieco zaskoczona tym pytaniem jakie właśnie mi zadała.
- Błagam cię.- szepnęła mi do ucha.- Nie idź z nim do łóżka.
Puściła mnie.
- Aamm, ale Roza...- zaczęłam, lecz nie dane było skończyć.
- Zamknij się.- warknęła ostrzegawczo.- Nie kochaj się z nim, zrozumiano?- rzekła stalowym głosem. Chcąc, nie chcąc, pokiwałam potulnie głową, nadal wpatrując się w moją przyjaciółkę.
- Po prostu chcę cię uchronić przed ciążą.- westchnęła cicho, ledwo dosłyszalnie.
Nagle coś mnie olśniło. Podniosłam przerażona wzrok, który zawiesiłam na brzuchu złotowłosej dziewczyny, który swoją drogą od niedawna wyglądał na wzdętego.
- Zaraz, to ty jesteś w...- zaczęłam, a moje myśli zaczęły gonitwę.
- Trzeci miesiąc...- burknęła niechętnie dziewczyny, spuszczając wzrok.
- Z Leo?!- krzyknęłam, ściągając tym samym na siebie lodowate i pełne wrogości spojrzenie pani Jones, nauczycielki od fizyki.
- Nie, z Jennifer Lopez. No raczej z moim Leo.- mruknęła, kręcąc włosy wokół palca wskazującego.
- Dziewczyno, gratuluję!- wydałam z siebie okrzyk radości, rzucając sie na przyszłą matkę mojej/go bratanka/tanicy. Odpowiedziało mi ciche stęknięcie i odwzajemnienie uścisku.
- No ja nie wiem...
- Oh, zamknij się! Leo wie?
Pokiwała głową.
- Oświadczył ci się już?
Pokręciła głową, że nie.
- Jejusiu, będę ciocią!- zaszeptałam w szarą bluzkę Rozalii.
- A ja matką.- westchnęła ciężko złotooka.
- Nie cieszysz się?- zapytałam.
- Czego tu się cieszyć? W wieku siedemnastu lat zostają matką, nie w osiemnastu, przepraszam, bo poród wypada kilka miesięcy po moich urodzinach. Zostanę w domu, będę prać skarpety, gotować obiadki, niańczyć dziecko. I tyle zalet.- burknęła.
- Ale, Roza Leo przec...- zaczęłam, lecz do cholery, nie skończyłam po raz drugi.
- Witaj, Natalio. Chciałbym wiedzieć kiedy przerwiesz te ciekawe, babskie pogaduszki.- rzekł ochrypnięty głos Kastiela. Spojrzałam na rudowłosego ze zmieszaniem.
- To ja już pójdę.- przekazała mi bezgłośnie przyjaciółka, puszczając mi oczko, po czym rzekła na głos.- Pa pa, Kas.
- Pa, Rozalia.- odmruknął buntownik, nawet nie odwracając się do dziewczyny, która zniknęła za ogrodzeniem.
- Cześć Kas...- rzekłam podenerwowanym głosem, a znajome motylki zaatakowały mnie brutalnie w brzuchu.
- Dobra, idziemy?- zapytał poirytowanym głosem, mierząc mnie od stóp do głów.
- T-tak... A gdzie jedziemy?- zapytałam, gdy przekroczyliśmy bramę szkoły.
- Zobaczysz.- rzucił mi zagadkowy uśmiech chłopak.
- Nie możesz mi powiedzieć?- westchnęłam mocno poirytowana.
- Wsiadaj.- mruknął zamiast pełnej odpowiedzi na temat miejsca naszego celu, otwierając czarne ferrari. Przystanęłam zszokowana, patrząc na pojazd.
- Kas...To twoje?- zapytałam niepewnie po chwili,wskazując na samochód.
- Mojego...znajomego. Pożyczył mi, znaczy dał mi na przechowanie.- wytłumaczył chłopak, bębniąc niecierpliwie palcami o dach auta.- No wchodzisz, czy zaproszenie mam wysłać miesiąc przed?- zapytał zirytowany.
Pokiwałam głową niepewnie, zrobiłam pierwszy krok i wsiadłam do środka. Kastiel, co było niepodobne do niego, zamknął drzwi za mną.
"Jestem, zawsze tu będę, jestem twoim supermanem", przemknęły mi przez głowę słowa piosenki James'a Arthur'a. Przymknęłam oczy. Za dużo chyba sobie wyobrażam z związku Kastielem.
Na wpół zmrużone oczy, patrzyłam na sylwetkę czerwonowłosego, wsiadającego do auta. Po chwili poczułam czyjąś dłoń na moim kolanie. Rzuciłam chłopakowi zdziwione a zarazem zbulwersowane spojrzenie i delikatnie zepchnęłam jego rękę z mojej nogi.
- Nie wyobrażaj sobie za dużo, mój drogi.- szepnęłam, widząc w oczach buntownika poirytowanie.
Chłopak prychnął i włożył kluczyki do stacyjki. Przekręcił je i ruszyliśmy. Odwracając głowę w stronę szkoły zauważyłam jakąś blond włosą postać, wymachującą wściekle. Ziewnęłam i zapatrzyłam się w drogę przed nami.
- Natalia...- spojrzałam na Kastiela, gdy wymówił moje imię. Wjeżdżaliśmy właśnie na autostradę.- Czemu dzisiaj,no... Mnie pocałowałaś?- zapytał z wielką trudnością.
Poczułam jak zaczynam płonąć.
- Bo... Sama nie wiem.- wyznałam zgodnie z prawdą. Westchnęłam i zabębniłam palcami i szybę.
- Aha...- mruknął chłopak, przyśpieszając, gdy znaleźliśmy się na drodze.- Co to?- mruknął chwytajac dzwoniący telefon i odebrał.- O, cześć. Co robię..?- spojrzał niepewnie na mnie.- Jestem z dziewczyną, a co? Co? Zamknij się... Nie, to nie taka. Co? Już przyjechałeś? Żartujesz sobie człowieku. Teraz? Ale... Boże, akurat teraz?- pufnął wyraźnie zdenerwowany.- Zabiję cię, wiesz? Nie będę zważał na nic, tylko uduszę cię. Tak, do cholery, dobra, przyjedziemy po ciebie na te cholerne lotnisko... Spadaj.- klik. Rozłączył się.
- Natalia...- spojrzał na mnie z powagą.- Zmiana planów. Dziś przyjechał samolotem ten pedał, mój znajomy.
***
- Jak ma na imię? Chociaż to mi powiedz.- mówiłam prawie błagalnie, z trudem nadążając za chłopakiem.
- Zobaczysz. Wypatruj wielkiego tłumu dziewczyn.- mruknął czerwonowłosy, wsadzajac ręce do kieszeni.
- Czemu?- zapytałam.
- Bo tak...
Nagle poczułam jak chłopak chwyta mnie za rękę.
- Natalia, kocham cię.- zaszeptał do mojego ucha, a jego usta znalazły moje.
To było trochę dziwne. Bo stoimy sobie na środku hali, potrącani przez śpieszących się na samolot ludzi. Całując się. Nie zwracałam na to uwaga. Chłonęłam niczym gąbka każdą sekundę pocałunku.
- Cześć, gołąbeczki!- zawołał czyiś głos. Momentalnie oderwałam się od chłopaka i spojrzałam w stronę głosu. Myślałam, że zemdleję, gdy zobaczyłam kto przede mną stoi.
I jest rozdzialik zgodnie z obietnicą <3
Tak, musiałam urwać w tym momencie <3
Do zobaczyska <3
Wybaczcie, że tak któtki rozdział, lecz takie woleliście, a częściej <3
Jutro pierwszy dzień szkoły, sialalalala <3
Wiec wrzucam wam piosnkę na pocieszenie <3
I zapraszam na mojego nowego bloga <3
Pozdrawiam, Maga <3
Ps. Mam prośbę, abyście komentowali rozdziały. Żebym po prostu wiedziała, że ktoś jeszcze czyta tego bloga :c
Ps. Mam prośbę, abyście komentowali rozdziały. Żebym po prostu wiedziała, że ktoś jeszcze czyta tego bloga :c
Jej świetne! :D
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością aż życie naszej drogiej Natalii się pokomplikuje (zła ja C:)
Życzę weny i dodawaj rozdział szybciutko :)
-Clary
UsuńSama sobie komyy dodajesz żaal ! :/
OdpowiedzUsuńHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHHAHAHAHHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHHAHAHAHHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHHAHAHAHHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHHAHAHAHHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHHAHAHAHHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHHAHAHAHHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHHAHAHAHHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHHAHAHAHHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHHAHAHAHHAHAHAHAHAHAHAHAHA
UsuńNo serio? :_: Ciekawe po co? Powiedz, po co Anonimie?
Masz dowód?
Nie, no właśnie -.-
Sorka za nieporozumienie ;___;
UsuńDodałam komentarz z anonima gdyż nie założyłam konta i nie śpieszy mi się do tego.
Od teraz zacznę się podpisywać -Clary.
Żeby nie było nie potrzebnych nieporozumień jak ten wyżej -__-
Aha, Okay spoko <3
Usuńhahahaha xd powalił mnie ten anonim,ale ok. Część fajna,ale błagam ... kolor..:D
OdpowiedzUsuńUduszę, zabiję, powieszę i postrzelę CIĘ! xD Dlaczego w takim momencie przerwałaś?! NIE RÓB MI TEGO WIĘCEJ!!!! Dobra już uspokoiłam się, jest OK ;] Blog jest supcio ^^ A możesz powiedzieć kogo zobaczyła? :} Chociaż się domyślam że Arthura ;* Czekam na nexa *-*
OdpowiedzUsuń@ Anonim- nie ośmieszaj się, bo mi akurat Cb żal T.T
Cii, jeśli chodzi o James'a <3
UsuńWielbię twego bloga. Jesteś okrutna, urwać w takim momencie tylko się domyślam, kkto to. Mam na myśli dwie osoby, ale zobaczę, czy mam rację :)
OdpowiedzUsuńnoom :3
UsuńCzytam twój blog od dzis i musze ci powiedzieć…ze jestem zachwycona! Nie moge sie doczekać następnego rozdziału;D! WenyWenyWenyWeny !! Rzycze ci;3
OdpowiedzUsuńA następnego rozdziału nie moge sie doczekać.!