piątek, 28 lutego 2014

Rozdział XIV

Ohayo ♥ 
Witajcie ponownie :3
W poniższym rozdziale nie będzie dziać się nic szczególnego, zamierzam was sprowadzić do nowej rzeczywistości Natalii, której nie jest ona świadoma. Dziwnie brzmi ;-; No nic, postaram się wam jako tako wyjaśnić w późniejszych rozdziałach :D W pierwszej części napisałam w trzeciej osobie, nie wiem czemu ;-;
P . S  Mam prośbę :( Bo gdy wróciłam na bloga, zostało mi was tylko kilkoro i ten... Jakbyście mogli polecić tego bloga waszym paru znajomym, żeby no wiecie... xD Mam problem z wyrażaniem próśb i mam nadzieję że zrozumiecie o co mi chodziło xDDD
Oki, no to zapraszam do czytania ♥
No i jakbyście mogli skomentować.. Dobra, nie żebram ;-;

 Zamrugała parę razy powiekami i wierzchem brązowego płaszczyka starła łzy z oczu i rozejrzała się niepewnie wokół siebie, jakby oczekując, że duch jej siostry wyskoczy za moment i zacznie wrzeszczeć na nią. Schowała twarz w dłoniach i policzyła szybko do dziesięciu, powoli się uspokajając. Uniosła wzrok.
 Dopiero teraz zauważyła dokąd poniosły ją nogi, gdy uciekała w panice przed siebie.
 Plaża.
   W niektórych miejscach pokryta białym puchem. W tej części w której znajdowała się dziewczyna było brak jakiegokolwiek sztucznego oświetlenia, więc jedynym źródłem światła była srebrna poświata Księżyca. Fale przyjemnie rozbijały się o pobliskie skałki.
 Westchnęła przeciągle i przeczesała ruchem ręki swoje bujne, niesforne, farbowane na kolor jasnego fioletu włosy. Z kieszeni spodni wyjęła swój dotykowy telefonu i z rozdrażnieniem stwierdziła fakt, że nie ma zasięgu. Poprawiła opadający złośliwie jej kosmyk na twarz i ruszyła w kierunku - w którym jak myślała - powinien był znajdować się jej dom.

***

 Rzuciłam niedbale torbą o podłogę i nucąc pod nosem nieznaną sobie melodię, ruszyłam tanecznym krokiem do łazienki, po drodze zrzucając przy okazji wierzchnią część mojego ubioru. Zapaliłam światło i umyłam szybko ręce.
 Podrapałam się po głowie i starając się nadal wyrzucić z głowy wspomnienie zjawy i po dłuższym namyśle, kierowana jakimś dziwnym przeczuciem, weszłam do swojego pokoju i z spod łóżka wygrzebałam zawinięty starannie w szarą, starą chustę album ze zdjęciami mojej rodziny.
  W sumie nie wiedziałam po co to robię. Udało mi się już dawno zapomnieć o moich dawnych przyjaciołach, rodzinie i tej tragedii która nas spotkała.
 Śmierć Diany...
Mojej siostry bliźniaczki.
Czemu zginęła? Pewnego pięknego, ciepłego letniego dnia wybrała się samotnie na spacer nad pobliskie jeziorko. Wszystko było w porządku, dopóki... Nie przypuszczałam, że może być z nią coś nie tak. Nie zauważyłam nic niepokojącego. Ja, jej bliźniczka, przyjaciółka, nie zauważyłam, że Diana ma poważne kłopoty z którymi nie potrafi sobie poradzić.
 Wiele razy wyrzucałam sobie, że to przeze mnie zginęła. I zawsze w tych momentach przed oczyma stawała mi ta chwila...
 Nie wiem jakim sposobem tam się nagle znalazłam... Po prostu był to zwykły zbieg okoliczności.
Przechodziłam przypadkiem niedaleko tego miejsca... I wtedy...
Najpierw pisk hamulców... Krzyki przypadkowych ludzi którzy byli w pobliżu.
Odgłos karetki jadącej na sygnale. A na koniec zobaczyłam ją... Nie wiem jak ją rozpoznałam, po prostu  wyczułam TO, że jest moją siostrą. Jej ciało było zbyt zmasakrowane, by ją rozpoznać z wyglądu...
To było samobójstwo. Cóż, nikt to do tej pory nie domyślił się dlaczego Diana Jones w tak młodym wieku, mając przed sobą całe życie, zakończyła je tak drastycznie.
Nikt, prócz mnie.
Kilka miesięcy po wypadku, podczas sprzątania jej pokoju znalazłam test ciążowy. Potem pamiętnik. I zrozumiałam. Była sama, w drugim miesiącu ciąży, nie wiedziała jak sobie poradzić. Ojcem miał być niejaki Kastiel. Z jej chaotycznych notatek zdążyłam zrozumieć tylko tyle, że porzucił ją po kilku tygodniach dla niejakiej Natalii. A ją samą zostawił z problemami z którymi nie umiała sobie poradzić. Nie mogła się zwierzyć rodzicom. Wiedziała, że by jej i dziecku coś zrobili.
  Przerosło ją to wszystko po prostu...
Na pierwszym zdjęciu widniały podobne do siebie jak dwie krople wody dziewczynki na karuzeli. Uśmiechnęłam się lekko. Na następnym dziewczynki, już nieco starsze w warkoczykach trzymały się za ręce ubrane na galowo.
Nasz pierwszy dzień szkoły...
Na następnym pozowały do zdjęcia pod wieżą Eiffla.
 Oglądając te zdjęcia uśmiechałam się mimowolnie i czułam jednocześnie ból, który wyrządzałam sama sobie. Zdrapywałam stare blizny.
Nie wytrzymałam w końcu emocji, które utworzyły się we mnie podczas oglądania starych zdjęć. Ze zdenerwowaniem cisnęłam nic niewinnym albumem o ścianę, nic nie robiąc sobie z tego, że podczas upadku okładka oderwała się od reszty.
 - DO CHOLERY, PIEPRZ SIĘ ŚWIECIE ! - krzyknęłam, kopiąc zdenerwowana w nogę łóżka. Co było niestety do przewidzenia, złapałam się za kostkę i jęcząc, usiadłam z powrotem na skraju posłania. Krzywiąc i coraz bardziej przeklinając resztę świata i ludzi spróbowałam rozmasować sobie obolałe miejsce.
- Pieprzone badziewie... - warknęłam z cichsza i podpierając się o kremową komodę, wstałam i kuśtykając skierowałam swoje kulawe kroki w stronę kuchni, gdzie bardziej świat zepsuł sobie w moich oczach opinię, gdy zgasła przepalona żarówka.
- DO CHOLERY !
Tak, a więc jestem bardzo spokojnym człowieczkiem, reasumując. 

3 komentarze:

  1. Czemu taki krótki? :(
    Ale i tak mi się podobał XD
    Czekam na nexta ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. haha
    rozbawił mnie ten moment z tą kostką xd jakbym siebie widziała .
    kastiel cham zrobił dziecko? jaka Diana? czy jej siostra próbuje w jakiś
    sposób zemścić się na Natalii? czekam na nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny rozdział, czy ta dziewczyna zrobi coś Natalii? Kiedy next, bo nie mogę się doczekać co będzie dalej.

    OdpowiedzUsuń

Krytyka mile widziana ♥